środa, 22 marca 2017

Louis ♥

- Boże jaka okropna pogoda - powiedziałam siedząc na parapecie w dłoni trzymając kubek z herbatą.
- Masz racje, okropna jest, ale przed świętami taka magiczna - odpowiedział mój mąż podchodząc do mnie.
Był grudzień, został tydzień do świąt Bożego Narodzenia, ale ja jakoś zbytnio się tym nie przejmowałam. Nie lubię tych świąt, dlaczego? Bo gdy miałam 15 lat moi rodzice wracając z zakupów przed świątecznych zginęli w wypadku. Zostałam wtedy tak naprawdę sama, nie miałam nikogo. Dopiero po nowym roku moja matka chrzestna odezwała się do mnie abym przyjechała do niej do Londynu, tak też zrobiłam. Zaczęłam tu nowe życie, ale nie zapomniałam o starym. W ciągu roku do Polski przyjeżdżam cztery razy, pierwsze co robię to idę na grób moich rodziców. Niestety nie mam rodzeństwa, i nie ma kto się zajmować porządkiem i właśnie dlatego tak często przyjeżdżam w moje rodzinne strony. Mój mąż Louis rozumie mnie jak nikt inny, poznaliśmy się gdy miałam 16 lat. I do tej pory z uśmiechem na ustach wspominam tą sytuacje..

Idąc przez park zobaczyłam chłopaka, który siedział i rozmawiał z gołębiami, pomyślałam że jest jakich chory więc jak najszybciej chciałam odejść. Gdy chłopak mnie zobaczył momentalnie się uśmiechną i zapytał którego chce Kevina. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy iść dalej czy wybrać tego jak on to nazwał "kevina". Szybko podjęłam decyzję. Spojrzałam na te gołębie i pokazałam że chce tego, czarno białego. Chłopak na mnie spojrzał i powiedział że ten jest jego, ale dla mnie zrobi wyjątek i mi go odda. Zaczęłam się śmiać, bo serio pomyślałam że jest jakiś chory, jednak potem się okazało że w tym chłopakiem wszystko w porządku, gdy podeszli do niego koledzy i zaczęli się śmiać ze znowu podrywa dziewczynie na gołębie.
Po godzinie spędzonej z nimi, wiedziałam chyba o nich wszystko. Chłopak od gołębi to był Louis, wysoki brunet z kręconymi loczkami to Harry, blondyn o niebieskich oczach i zabójczym śmiechu Niall i najspokojniejszy z nich wszystkich Liam.
Bardzo szybko się z nimi zaprzyjaźniłam, spędzałam z nimi każdą wolną chwilę. Po roku czasu na moich 17- stych urodzinach (bardzo zimnych bo był to styczeń) Louis wyznał mi miłość. Oczywiście odwzajemniłam te uczucie bo kochałam go bardzo mocno. Po roku związku z Louisem zamieszkałam z nim. Ciotka nie miała nic przeciwko bo bardzo go polubiła, tylko nie podobało jej się to że Louis jest starszy ode mnie o sześć lat. Mi to nie przeszkadzało, bo i tak zachowywał się jak dzieciak. Gdy skończyłam 19-naście lat, dokładnie 14 lutego Louis mi się oświadczył, a ciepłego lipca pobraliśmy się. Nie chcieliśmy z tym czekać więc tak szybko się to wszystko potoczyło.
Dziś mam 20 lat a Louis 26, i tak naprawdę dalej zachowuje się jak dzieciak.

Na samo myśl o tym się uśmiechnęłam.
- Co wspomniałaś sobie sytuację w której się poznaliśmy ? - zapytał Louis biorąc jogurt z lodówki.
- Skąd wiesz?
- Poznałem po tym uśmiechu - powiedział i podszedł przytulając mnie.
- Ehh kto by pomyślał, że chory chłopak który rozmawia z gołębiami, zostanie miłością o jakiej zawsze marzyłam - uśmiechnęłam się.
- No widzisz życie potrafi zaskakiwać.
- Marsz racje - odpowiedziałam i odsunęłam się od chłopaka.

Obudziłam się z strasznymi mdłościami. Od razu pobiegałam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Doskonale wiedziałam co to znaczy. Od dwóch miesięcy nie mam miesiączki. Ale wcześniej mdłości mi się nie zdarzały więc pomyślałam że to problemy hormonalne i nic z tym nie zrobiłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co to znaczy.
Ubrałam się, schodząc na dół zajrzałam jeszcze do naszej sypialni i zostawiłam liścik że wychodzę do sklepu i niedługo będę. Tak naprawdę jak najszybciej zadzwoniłam do swojego ginekologa prosząc o wizytę. Przyjął mnie od razu.

I tak jak myślałam. Jestem w drugim miesiącu ciąży. Z jednej strony się cieszyłam że razem z Louisem będziemy rodzicami, ale z drugiej bałam się jego reakcji. Chcieliśmy mieć dziecko, ale jeszcze nie teraz. No niestety, inaczej się stało.
Wchodząc do salonu zobaczyłam że mój gołąb ogląda telewizje. Od razu się do niego dosiadłam. Zaczął zadawać tysiąc pytań na minute. Dlaczego mnie nie obudziłaś? Czemu tak długo cię nie było? Gdzie masz zakupy?
Nie wytrzymałam. Wstałam i spojrzałam na chłopaka. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam mu że jestem drugim miesiącu ciąży. Bardzo bałam się jego reakcji, ale nie potrzebnie.
- Naprawdę? - zapytał wstając z kanapy.
- Tak, wszystko jest potwierdzone. Louis od razu wziął mnie na ręce i zaczął krzyczeć że będzie tatą. Nie spodziewałam się takiego czegoś, ale bardzo mnie to ucieszyło.

Dziś razem z Louisem wyjeżdżamy do jego rodziców. Tam zamierzamy spędzić święta.
Spakowani zamknęliśmy dom i ruszyliśmy w stronę rodzinnej miejscowości gołębia.
Po godzinie byliśmy na miejscu. Jak zwykle jego rodzice i rodzeństwo bardzo miło nas przywitało.
Bardzo lubiłam tu przyjeżdżać. Rodzice Louisa byli dla mnie ja moi właśni rodzice. Z jego mamą dogadywałam się świetnie. Zawsze mnie wspiera, doradza i co najważniejsze darzy mnie dużą miłością i troskliwością.

Gdy już wszyscy byliśmy gotowi, podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do stołu. W rodzinnej atmosferze kosztowaliśmy przysmaków jakie Louisa mama zrobiła. Była naprawdę świetną kucharką. Niby nic bo tylko dwanaście wigilijnych dań, ale w smaku były cudowne.
Po zjedzonej kolacji, wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy śpiewać sto lat dla naszego jubilata. Właśnie dziś Louis kończył 26 lat. Szczęśliwy z otrzymanych prezentów wstał i zaczął przemowę.
- Naprawdę bardzo dziękuję, za to wszystko i za prezenty również, ale nie trzeba było - powiedział i spojrzał na mnie - A Tobie [TI] chce podziękować za te wszystkie lata, które razem spędziliśmy, dzięki tobie jestem bardzo szczęśliwy i tak naprawdę ty dałaś mi najlepszy prezent jaki mogłem sobie wymarzyć. Długo zastanawiałem się nad tym jak to będzie wyglądać, ale jestem pewny że damy rady - mówiąc to rodzice i siostry Louisa nie wiedziały o co chodzi - [TI] i ja spodziewamy się dziecka - powiedział i nagle wszyscy wstali z miejsc i zaczęli nam gratulować i cieszyć się razem z nami.
Po wszystkim razem z moim mężem wróciliśmy na pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się obok Louisa.
- Kocham cie - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Ja ciebie tez kocham gołębiu - odpowiedziałam i połączyłam nasze usta. Zasnęłam w jego objęciach.

_______________________________________________________
Szybki z Louisem ;) Mam nadzieję, że się spodoba. I dalej przypominam o komentowaniu, bo myślę, że jeszcze mam dla kogo pisać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz