wtorek, 26 lutego 2013

Niall dla Dagi Horan. ♥ (@DagaBednarek)

muzyka.


Czy można naprawic coś, co spieprzyło się na własne życzenie, z własnego
powodu i własnych kaprysów ? Czy da się odbudowac uczucie, by było
jak dawniej ? Czy kiedykolwiek ktoś potrafiłby wybaczyc takiej osobie jak ja ?
Czy ktoś potrafiłby wybaczyc za tak szczeniackie zachowanie ? Nie wiem.
Zapewne sama sobie nie potrafiłabym, a co dopiero On.
Ten delikatny, żarłoczny blondasek, który był dla mnie wszystkim.
Był .. wciąż jest. Żałuje każdego wykrzyczanego w jego kierunku
słowa. Każdego bez wyjątku. Żałuje każdego dnia, kiedy go raniłam.
Każdego dotknięcia, każdej dosłownie każdej rzeczy, która
przyczyniła się do Jego łez. Chciał mi pomóc.. a ja ? Bezwzględna
szmata, nie licząca się z innymi, próbująca udawac kogoś kim nie jest.
Żyletka, krew. To było normalne. I kiedy znalazł mnie w wannie zalaną łzami i
czerwoną, mocno czerwoną wodą tak po prostu wykrzyczałam mu w twarz,
ze go nie kocham. Że ma sie odpierdolic, ze to nie ma sensu, bo nigdy
mnie nie zrozumie.. Co wszystko oczywiście było nie prawdą
i w głównym celu miało oszczedzic mu cierpienia. A stało się odwrotnie,
bo przysporzyło więcej bólu niż cokolwiek innego. Odpuściłam sobie
to samookaleczanie się. Zdałam sobie sprawę, że to nie ma sensu i
nie było powodu, który mógł byc przyczyną. A co gorsza, kiedy
tylko błyskało srebrne światło widziałam przed oczami Niall'a.
Jego oczy, uśmiech. Przypominały mi się chwile, kiedy budził
mnie o siódmej rano uświadamiając, że jest głodny albo kiedy
próbował ciągac mnie po sklepach i na siłę kupowac ciuchy.
Kiedy budził mnie tym swoim słynnym głosem lub kiedy
przytulał mnie podczas oglądania horrorów. Wróciły wspomnienia.
Wokół mnie panowała prawie całkowita ciemnosc. Delikatne
świeczki poustawiane na szafkach i stoliku dawały jasną, złotą
poświatę. Śnieg prószył delikatnymi płatkami za oknem . Na
ciemnoniebieskim już niebie wyglądał jakby chciał
rozproszyc mrok i wszystko co z nim związane. Nie było mu łatwo,
jednak dawał radę. Musiał. Tak jak ja. Z gorącą, mocną, herbatą z cytryną
i miodem, siedziałam na szerokiej kanapie, owinięta kocem.
Zasłoniłam rolety, zdając sobie sprawę, że lampy na ulicy
zaczynały rozbłyskiwac równie żółtym co świeczki blaskiem.
Podniosłam się na chwilę, otwierając środkową szufladę
brązowej komody. Wzięłam jeden ze znajdujących się w niej
albumów i powróciłam na kanapę. Wspólne zdjęcia. Wakacje
w Hiszpanii, wakacje w Polsce. Wojna na poduszki, na śnieżny puch.
Odwróciłam zimowe zdjęcie. Widniała na nim data 26 lutego 2012 roku.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, jednocześnie uraniając słabą łzę.
Przeszły mnie delikatne drgawki zimna. Pociągając kolejny łyk
mocno słodkiej herbaty usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie
zwlokłam się z sofy podchodząc do drzwi. Otworzyłam je i
nim się obejrzałam stałam jak wryta, nie mogac nic z siebie wydusic nawet
gdybym bardzo chciała.
- Nii.. Niall ? - jedyne co udało mi się wyjąkac.
Stał ze łzami w oczach przed moimi drzwiami, otulony niebieską
kurtką i czarnym szalikiem. Włosy delikatnie oklapnęły pod poduszeczką
śniegu i jego wilgoci. Odsunęłam się w bok robiąc przejście w drzwiach
i gestem zaprosiłam go do środka. Zrzucił z siebie kurtkę i usiadł
na kanapie. Uśmiechnął się na widok albumu leżącego
na szklanym stoliku. Podniósł zdjęcie, które wyjęłam chwilę przedtem
i otarł z niego pozostałości tej pojedynczej łzy. Poklepał miejsce
obok siebie na kremowym meblu.
- Oj chodź nie bój się nie zjem Cię. - zaśmiał się .
- Nie, nie o to chodzi. - wyjąkałam przełykając ślinę. - zachowujesz się
jak gdyby nigdy nic się nie stało. - zbliżałam się powolnym
krokiem i opadłam na kanapę.
- Bo tak na prawdę nic nie powinno się stac. Powinienem
probowac Ci pomoc a nie uciekac obojętnie. To ja przyczyniłem się
do tego bardziej, Ty po prostu to zakończyłaś. - przysunął się
bliżej mnie i objął ramieniem. Wybuchnęłam płaczem. Przytulił
mnie mocniej do siebie. - Kłamałaś. - stwierdził stanowczo.
- Nie rozumiem. - otarłam łzy rękawem bluzy, powstrzymując szloch.
- Wtedy, kiedy mówiłaś, że mnie nie kochasz. Kłamałaś.
- Skąd Ty to.. - nie zdąrzyłam dokończyc. Uśmiechnął się na same
te słowa i pocałował mnie w czoło. - A jak sądzisz ?
- Liam..   - zaśmiałam się. Ten to zawsze musiał coś wypaplac.
- Kocham Cię, mimo wszystko . - wyszeptał mi na ucho lekko przygryzając
jego płatek. - Zawsze będę.  - szepnął.
Położyłam głowę obok niego na poduszkach, które przed chwilą ułożył
obok siebie. - Ja Ciebie też. - wyszeptałam mocniej wtulając się
w chłopaka. Zmęczył mnie ten cały płacz.

If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again..

Usłyszałam cichy śpiew z ust mojej miłości i zasnęłam w ramionach
szczęscia.




zastanawiam się nad zawieszeniem mojej działalności na blogu ..
jednakże co do imagina, mam nadzieję, że Ci się spodoba i przepraszam, za
zmianę piosenki (oraz brak +18) jednak mój nastrój pozwala mi tylko na tę.. ♥

wtorek, 19 lutego 2013

Louis +18 dla Zosi. ♥ (@ZRomanowska)



muzyka.


Wtorek. Jeden z tych pięciu, tak bardzo znienawidzonych dni kiedy
trzeba ruszyc tyłek i wstac z ciepłego łóżka, by przebrnac pomiędzy zaspami
do szkoły, w której trzeba przesiedziec minimum siedem godzin by
zostac z niej wypuszczonym..  Nic bardziej mylnego to, że  Twoim chłopakiem
był dobrze wszystkim znany Pan Marchewka z 1D nie znaczyło, że odpuszczałaś
sobie szkołę, tym bardziej że w tym roku matura.
Kiedy jeszcze smacznie spałaś zadzwonił budzik. Ziewając, przeciągnęłaś
się próbując nie uderzyc leżącego obok ciebie Lou i delikatnie cmokając
go w usta podniosłaś się i skierowałaś do łazienki. Wziełaś szybki
prysznic podśpiewując sobie pod nosem jakąś piosenkę ostatnio zasłyszaną
w radio. Założyłaś pierwsze lepsze czarne rurki, bluzkę z nadrukiem
Nowego Yorku, czarne conversy. Włosy jak zwykle wylądowały w wysokim, niedbałym
koczku podpiętym wsuwkami w kolorze Twoich włosów. Narzuciłaś
na siebie bluzę swojego chłopaka, wrzuciłaś książki do torby po czym
cicho zeszłaś do kuchni. Włączyłaś ekspres czekając na mocno kofeinowy napój,
który miał byc idealnie dopasowanym dodatkiem do czekoladowych
naleśników z truskawkami, które już znajdowały się na patelni, lekko
skwiercząc. Ciche pikanie jak zwykle doprowadziło Cię do szału.
Wyjęłaś kubek pociągając łyk ciemnobrązowego, spienionego napoju i odstawiłaś
go na blat stołu, rozsiadając się wygodnie na krześle. Nabiłaś kawałek
naleśnika, nie bardzo mając ochotę by coś zjesc, ale gdyby Lou
się dowiedział, że nie zjadłaś śniadania zabiłby Cię na miejscu.
Przy trzecim kawałku poczułaś wilgotne usta na swoim policzku
i ciepłe dłonie w talii, które nieznacznie zjeżdżały w dół. Wykręciłaś się
szybko z jego uścisku.
- A Ty czemu już nie śpisz ?
- Nie mogłem, zimno mi było. Oooo naleśniki. - rzucił sie do Twojego
talerza.
- Jedz jedz, ja już lecę. - stanęłas na palcach by cmoknąc go w usta
i dopijając ostatni łyk już letniej kawy poszłaś do drzwi.
Lou zerwał się szybko podbiegając do Ciebie. - Ejj, już idziesz ?
A miałem nadzieję na.. - zaśmiałaś się cicho.
- O nie, niee ma tak dobrze. - odwróciłaś się w jego stronę. - jak
będziesz grzeczny to pomyślimy później. - Twoj chłoptaś
zagryzł wargę a Ty ze śmiechem poszłaś na przystanek.
Autobus jak zwykle był punktualny więc juz za pięc dziewiąta byłaś w szkole.
Dzwonek zadzwonił piętnaście minut później oznajmiając matematykę.
Nic nowego, nauczycielka próbowała wam tłumaczyc no ale jak zwykle
nie wyszło więc lekcja zakończyła się na zapisaniu tematu oraz dwóch
przykładów. Biologia, chemia, dwie muzyki, plastyka, hiszpański.
Torba wylądowała w szafce i zamieniła się na większą, czarną z jakimiś
kolorowymi graffiti. Trening siatkówki dłużył Ci się niemiłosiernie.
Skończyliście jakoś po 19 , więc wziełaś szybki prysznic i wyszłaś
ze szkoły. W połowie drogi, światła lamp zaczęły mrugac i w końcu zgasły.
Przestraszyłaś się. Ta dzielnica może i była bezpieczna, ale
lepiej nie zapeszac. Chwilę później usłyszałaś za sobą ciche kroki, które
wciąż się zbliżały. Stanęłaś mając nadzieję, że owy osobnik Cię
ominie jednak przybliżał się do Ciebie nawet nie mając ochoty wyminąc i
pójsc dalej. Kiedy poczulas jego dłonie na sobie walnęłaś go z całej siły z łokcia
w brzuch.
- Hejj, [t.i.] co ja Ci zrobiłem ? - chłopak zwijał się z bólu.
- Oj, Louu, przepraszam Cię , myślałam, że to jakiś .. no wiesz. - zaczęłaś
się trząsc. Chłopak podszedl do Ciebie i mocno Cię przytulił.
- Ejj, misiek nie bój się, przecież tu jestem. - wtuliłaś się
w jego tors. Objął Cię ramieniem i przytuleni wracaliście do domu..
W połowie drogi zaczął padac deszcz , biegiem ruszyliście do drzwi.
Zrzuciłaś z siebie przemoczoną bluzę i pędęm pognałaś do salonu,
po drodze zrzucając z siebie kolejne ubrania. Zostałaś w samej
bieliźnie, która chwilę potem równie szybko zniknęła. Tym razem za sprawą
Lou. Zaczęłaś uciekac przed nim szukając w domu jakiegoś
miejsca, w którym Cię nie znajdzie. Nie mogąc się zdecydowac
wbiegłaś do jednej z sypialni, co było ogromnym błędem.
Kilka sekund wystarczyło, byś leżała na wielkim, miękkim materacu, a nad
Tobą Loui ..
- Mogę ? - zapytał w przerwie między obdarowywaniem Twojego ciała
masą pocałunków..
- A co ja z tego będę miała ? - zapytałaś zagryzając dolną wargę.
- Oprócz przyjemności i zdartego krzykiem gardła .. hm .  - zaśmiałaś
się lekko chrypiąc. - A co by księżniczka chciała ?
- Robisz przez miesiąc śniadania, sprzątasz iii.. - ponownie
zagryzłaś wargę.
- Zgoda ! - uradowany powrócił do swojego zajęcia. Cała już
rozpalona spojrzałaś na niego błagalnym wzrokiem , nie mając
ochoty, by wciąż to przedłużał.  Jednak on chciał się z Tobą trochę pobawic.
- Misiek, proszę. - zerknęłas na niego spod swojego długiego wachlarza rzęs.
- Oj no dobrze. - powrócił do Twoich ust. Wpasowując się pomiędzy Twoje uda
przygryzał płatek Twojego ucha. Wchodził w Ciebie najpierw
delikatnie, pozwolając Twojemu organizmu do Jego obiecności, następnie
coraz bardziej przyspieszając i zwiększając na sile.
Nie mogłas się powstrzymac przed cichymi jękami w jego usta,
zamieniającymi się w coraz to głośniejsze, przechodzące w krzyk
jego imienia. Nie zwracając uwagi na to, że sąsiedzi mogą Was słyszec
zagłębialiście się w przyjemności jaką sobie dawaliście. Nic nie mogło
się z tym równac. Ostatnim razem zawsze mu odmawiałaś jednak tym
razem, hm.. sama miałaś na to ochotę. Kilka pchnięc dalej
i zgięłaś się w łuk rozkoszy . Lou opadł zmęczony obok Ciebie i
przykrył Was kołdrą. - Kocham Cię Maluszku.
- Ja Ciebie też misiu. - wtuliłaś się w niego zasypiając.



jak ja dawno nie pisałam +18 .. mam nadzieję, że Ci się spodoba. A ja lecę brac się za reszte zamówień . xx 

PS. JAK ZAUWAŻYŁYSCIE USUWAM Z ZAMÓWIEŃ IMAGINY, KTÓRE BYŁY JUŻ DODANE. WYJAŚNIAM : ŁATWIEJ JEST NAM JE WTEDY OGARNAC. ;3
Mam nadzieję, że nie jesteście złe. :c 

poniedziałek, 18 lutego 2013

Wiadomość.

Słuchajcie moi kochani czytelnicy!
Zaczynam pisać opowiadanie , mam już na nie dużo pomysłów. Chciałabym was zachęcić do czytania , może wpadnie wam w gust. :) Więc zapraszam: BLOG

niedziela, 17 lutego 2013

Harry dla Agaty Styles. ♥

I po raz kolejny przepraszam, że musiałaś tak długo czekac. Mam nadzieję, że się spodoba.
Kurczowo trzymałaś się jego ramienia, wędrując pomiędzy tłumem ludzi
na placu. Każdy krok, był coraz pewniejszy, sprawiał, że uśmiech
na Twojej twarzy pojawiał się coraz szerszy, widoczniejszy.
Z Nim, gdziekolwiek nie byłaś nie mogłas się nie uśmiechac.
To było coś, co powodowało drgawki na całym Twoim ciele i promieniujące
wokół Ciebie ciepło . Jego dotyk był inny, nie zwyczajny.
Przepełniony bezgraniczną miłością i zaufaniem..
Harry, bo to o Nim mowa, był najpiękniejszą "rzeczą" jaka tylko
mogłas dostac w ciągu tego krótkiego i tak ulotnego życia..

Pierwszy raz od wyjścia ze szpitala po wypadku samochodowym mogliscie
spędzic razem trochę czasu.  Koncert Waszego ulubionego zespołu, miał
byc przełamaniem tej strasznej passy . Bawiliście się jak wtedy,
kiedy pierwszy raz się spotkaliście. Kiedy Wasze spojrzenia przebiegały
tłum w poszukiwaniu tej drugiej osoby. Pierwsze
spotkanie dłoni, pierwszy pocałunek.. Wróciły wspomnienia
i na Waszych twarzach mimowolnie zagościł uśmiech..

*


Piosenki leciały a Wy już całkowicie zapomnieliście o tym co było.
Liczyło się to co teraz ..

Do pewnego momentu wszystko grało . Zaczęło Ci się kręcic w głowie..
Nie wiedziałaś co się dzieje. Wszystko wokół traciło kolory, stawało
się rozmazane lub całkiem przezroczyste. Kształty przypominały
połamane kreski a ludzie wyglądali jak plamy.. Poczułaś ciepłe
dłonie na swoich biodrach i straciłaś przytomnośc..


*


Obudziłaś się jednak.. nie to nie było to. Widziałaś siebie leżącą
na szpitalnym łóżku i Harry'ego trzymającego Cię za dłoń,
ze łzami w oczach, nieuczesanymi włosami. Nie mogłas nic zrobic.
Aparatura cicho pikała wskazując na bicie Twojego serca..
Podeszłaś do niego i położyłas mu rękę na ramieniu.
Nic nie poczuł. To miał byc koniec ? To nie tak miało się skończyc..
Mimowolnie poczułas jak po Twoich policzkach ciekną łzy.
Nie widział Cię. Ale .. jak to możliwe ? Serce bije a ja jestem tutaj -
pomyślałaś. Serce przepełniało się miłością do chłopaka i nadzieją, że
lekarze Cię uratują. Obróciłaś się nie chcąc patrzec na grymas bólu na jego twarzy.
Twoim oczom ukazała się .. Twoja Mama.. nie widziałaś jej od prawie 10
lat .

- Mamo ? - zapytałaś mocno zdziwiona.. Jak to możliwe.
- Córeczko .. - podeszła i Cię przytuliła. - Chodź, coś Ci pokażę. -
miałaś w głowie setki pytań do swojej rodzicielki. Wahałaś się czy isc..
- Nie bój się skarbie, to nie będzie koniec. - chwyciła Cię za rękę i
poprowadziła w jakąś stronę. Mijałaś wszystkie tak dobrze znane Ci twarze.
Mama przypomniała Ci te wszystkie dobre, wspólne chwile .
Wymazała wszystkie złe wspomnienia .. tylko  po co ?
Pod koniec krajoznawczej wycieczki po wspomnieniach mama zatrzymała
się pod wielkim dębęm.. Tym dębęm pod którym najczęściej przesiadywaliście
z Harrym.
- Wiesz dlaczego to zrobiłam ? Dlaczego tu jesteśmy ?
- Ale zrobiłaś co ?
- Pokazałam Ci to wszystko i przyprowadziłam tutaj ?
- Nie mam pojęcia .
- Mianowicie chciałam Ci uświadomic, że to jeszcze nie koniec. Przyprowadziłam
Cię pod ten dąb bo wiem, jakie ma dla Ciebie znaczenie.
Nie zginęłaś, Twoje serce nadal bije. - położyła Ci rękę na sercu. -
głównie z jego powodu. - przeniosłyscie się z powrotem na ławkę przed
szpitalem. - Jesteś w szpiączce już tydzień. Jest to śpiączka farmakologiczna,
chcieli Cię ustabilizowac. Miałaś dwa zabiegi ale wszystko
poszło dobrze. Masz dla kogo życ, nie możesz go zostawic. -
uśmiechnęła się szeroko. - Chodź, zaraz Cię budzą. -
wstała ciągnąc Cię za sobą do Twojej sali. Znalazłyście się tam
chwilę po wejściu lekarza.
- Może pan wyjsc ? - zapytał spokojnie Twojego Chłopaka.
- Wolałbym nie . - był stanowczy. Jak zwykle . Zaśmiałaś się.
- 10 minut maksymalnie . Proszę. - Harry wstał i opuścił salę.
- Mamo a co z Tobą ? - zapytałaś odwracając się w jej stronę.
- O mnie się nie martw. Jestem zawsze obok Was. Pamiętaj, że Cię
kocham .. - i zniknęła. Chwilę później poczułaś jak kręci Ci się w głowie..
i otworzyłaś oczy. Harry siedział ze spuszczoną głową.
Ścisnęłaś mocniej Jego rękę.
- Skarbie, Skarbie. - rzucił Ci się na szyję , lekko podduszając.
- Puśc mnie głupku, bo zaraz mnie udusisz. - uśmiechnęłaś się.
- Przepraszam, ale już myślałem.. że ..
- Myślałeś, że Cię zostawię ? Powaliło.. - podniosłaś się lekko
na poduszkach i cmoknęłaś go w usta. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej myszko, uwierz.
- Miałam taką nadzieję. - wtuliłaś się w niego.



sobota, 16 lutego 2013

Niall +18 dla Mrs.Horan

Imagin dla  @Mrs.Horan :) 
Z góry przepraszam że musiałaś tyle czekać.
Muzyka. 
-Za tydzień znowu wyjeżdżam. – Stwierdził.
- Znowu? Myślałam, że teraz przyszedł czas, aby się trochę ustatkować. – Powiedziałaś przez zęby.
- Jak na razie, nic nie mogę na to poradzić. Widziałaś przecież nasz grafik. Jest tak napięty, że nie mamy czasami chwili, aby się zdrzemnąć.
- Ja ci takiego życia nie wybierałam. – Powiedziałaś pod nosem.
- Zrozum… teraz gdy spełniają się moje marzenia nie chcę, aby ktoś pokrzyżował mi plany.
- I tym kimś jestem ja, tak?
- Wiem, źle to zabrzmiało. Przepraszam, ale na tym polega show biznes i kariera.
- I właśnie czasami mam wrażenie, że ta cholerna kariera jest ważniejsza ode mnie! – Wstałaś, waląc ręką w stół i wyszłaś do sąsiedniego pokoju. Za tobą udał się Niall.
- Nie, to nieprawda. Przecież wiesz… – Ujął cię za rękę.
- Nie dotykaj mnie. Może tak będzie lepiej. Strzeż się, bo ci jeszcze zniszczę karierę! - Powiedziałaś uniesionym głosem.
Niall wyszedł po chwili z domu nic nie odpowiedziawszy. Liczyłaś na to, że będzie chciał jeszcze raz cię przeprosić, ale myliłaś się. Było ci przykro, że tak go potraktowałaś, ale zarazem w końcu odważyłaś się mu powiedzieć, co o tym wszystkim tak na prawdę myślisz. Czekałaś na niego całą noc, lecz on się nie pojawił. Rano, gdy się przebudziłaś, również nie było go przy tobie. Zaczęłaś się niepokoić. Wstałaś i udałaś się do kuchni zaparzyć herbatę. Siedząc w szlafroku przy stole usłyszałaś, dźwięk twojej komórki. Na wyświetlaczu pojawił się: ‘LOU’. Niepewnie odebrałaś telefon.
- Musimy się spotkać w trybie natychmiastowym. – Powiedział ze zgrozą w głosie.
- Ok, ale o co chodzi?
- To nie jest rozmowa na telefon, a po za tym ty powinnaś najlepiej wiedzieć o co chodzi. Czasami powinnaś się pohamować ze swoimi myślami.
- Nie będę tak z tobą rozmawiać. – Powiedziałaś. – Widzimy się w parku obok mojego domu za godzinę. Cześć.
- Na razie. – Wymamrotał.
Czekałaś w parku na ławce przy stawie. Ręce ci drżały, więc aby je czymś zająć, zaczęłaś bawić się komórką.
- Jestem. – Usłyszałaś głos za swoimi plecami.
- Cześć, Louis. Przejdźmy od razu do konkretów nie owijając w bawełnę. O co chodzi? – Otwarcie zapytałaś.
- Najlepiej będzie jak powiem wszystko od początku. Otóż wczoraj wieczorem Niall przyszedł do nas ze łzami w oczach. Mamrotał coś o jakimś ‘końcu’. Nie wiedząc co się dzieje, postanowiliśmy go uspokoić. W końcu zacząć się nam żalić. Chodziło o koniec waszego związku.
- Mogłam się domyśleć. Głupia jestem…
- Nie przerywaj. – Uniósł się Louis. – On naprawdę nie jest pewny czy jest sens w tym, abyście byli razem. Ja wiem, że jest, ale nie idzie mu tego wytłumaczyć. Sama go znasz najlepiej i wiesz jaki bywa czasami uparty.
- No tak, ale co teraz? – Zapytałaś z niepewnością w głosie.
- Słuchaj, ja z nim rozmawiałem otwarcie na ten temat. Wiesz… on nawet nie ma teraz głowy do nagrywania z nami, już nie mówiąc o koncertach. Tak na niego wpłynęła ta kłótnia, że zrobił się z niego wrak człowieka. Najlepiej będzie, jak jeszcze raz z nim porozmawiasz. I proszę cię o jedno – pozwól mu spełniać marzenia. Z chłopakami uzgodniliśmy, że damy sobie miesiąc wolnego, a wy przez ten czas będziecie mogli zbudować wasz związek na nowych fundamentach. To jak? – Popatrzył na ciebie wielkimi oczami.
- Zrobię tak jak mi powiedziałeś. Mi też na nim bardzo zależy. Tylko nie wiem jak go ściągnę z powrotem do domu. – Spuściłaś głowę na dół.
- To już należy do mnie. Dzisiaj wieczorem spodziewaj się go w domu.
Po tej rozmowie zrobiło ci się lżej. Wiedziałaś, że ktoś stoi po waszej stronie i chce dla was jak najlepiej, no i ten miesiąc urlopu… Postanowiłaś, że wyciśniesz z tego miesiąca jak najwięcej.
Siedziałaś wieczorem przed telewizorem i czekałaś na chłopaka. Strasznie się stresowałaś. Nagle usłyszałaś dźwięk skrzypiących drzwi. To on. Stanęłaś na przeciwko niego. Unikał twojego wzroku.
- Hej. – Powiedziałaś niepewnym głosem.
- Cześć. Pójdę do sypialni. Jestem zmęczony.
- Poczekaj. Chciałabym cię mocno przeprosić za moje zachowanie. Wiem, jestem głupia, nieodpowiedzialna i zadufana w sobie, ale wybacz. To wszystko wyszło nie tak jak powinno. Ostatnio czuję się po prostu tak bardzo samotnie. Siedzę sama w czterech ścianach, gapiąc się w ekran telewizora, kiedy ty jeździsz po świecie. Może jeszcze nie dorosłam to takiego życia. Może… nie jestem odpowiednia dla ciebie. – Spuściłaś wzrok.
- Nie wygaduj głupot! – Nagle chłopak się ożywił. – Jesteś dla mnie całym światem, rozumiesz? Jesteś mądra, piękna, no i… moja!
- Czyli, że się już nie gniewasz? – Słodko zapytałaś.
- Nie. Za bardzo przejąłem się twoimi słowami. Powinienem wcześniej z tobą o tym porozmawiać, a ja jak tchórz poszedłem do swoich kolegów. Pewnie Louis ci przekazał, że wygadywałem głupoty o końcu naszego związku. Sam nie wiedziałem co wtedy mówiłem. Jak ja w ogóle mogłem tak pomyśleć? Wstyd mi. Cholernie mi wstyd.
- Nie musisz już nic mówić. – Odparłaś. – Nie wracajmy do tego.
- Wiesz co teraz powinniśmy zrobić, tak na poprawę naszych relacji? – Zaśmiał się.
- Nie. – Udałaś, że nie wiesz o co chodzi.
- To zrobimy to tu na dywanie w holu, czy preferujesz inne miejsce? – Położył ręce na twoich biodrach.
- Z tobą zawsze i wszędzie! – Zaczęłaś chichotać.
- To zaczniemy najpierw od gry wstępnej. – Zaczął cię całować po szyi. – A później będę cię tak posuwał, że będziesz wykrzykiwać moje imię. – Mówiąc to ciągle się śmiał.
- Nie znałam cię chłopcze z tej strony. Mam się bać? – Uśmiechnęłaś się.
- Nie, skądże.
Zaczął znów całować cię po szyi i ustach. Wplotłaś w jego blond włosy swoje palce, bo wiedziałaś, jak bardzo to lubi. Położył cię na ziemi i zaczął rozbierać. W mgnieniu oka byliście już cali nadzy. Zaczął całować twój brzuch. Wiedział, że lubisz jak to robi, a ty nigdy tego nie ukrywałaś. Miał na ciebie cholerną ochotę, więc chciał przejść jak najszybciej do sedna sprawy. Pytającym wzrokiem poprosił cię o zgodę. Zawsze to robił. Twierdził, że nie chce niczego na siłę, że możesz się zniechęcić i poprosić go, aby skończył. Nigdy go o to nie prosiłaś, ale on bardzo liczył się z twoim zdaniem. Coraz szybciej się poruszał. Nie potrafiłaś już tłumić dźwięków i zaczęłaś jęczeć. On znów przyspieszył tempa.
- A teraz krzycz. – Wyszeptał.
- Co!? – Zapytałaś ze zdziwieniem w oczach.
- Wykrzycz moje imię. Niech wszyscy wiedzą, że jesteś cała moja. - Tak też zrobiłaś. Nie liczyłaś się z tym, że któryś z sąsiadów może usłyszeć waszą orgię. Po chwili skończyliście. Opadł obok ciebie na dywan i wpatrzył się w ciebie swoimi pięknymi oczami.
- Głodny jestem. – Powiedział, jakby nic przed chwilą się nie stało.
- Niedługo się nie zdziwię, jak w czasie seksu ze mną będziesz jeść. Cały ty… oj Niall. – Zaśmiałaś się

Nie umiem pisać imaginów +18 , ale mam nadzieje że podoba Ci się. :)

środa, 13 lutego 2013

No matter what would happen I'll be next to you ♥ ( part XII i ostatni.. )

Mimo, że nie było tych komentarzy postanowiłam dodac tego ostatniego parta . Wiem, że są ferie i to jeden z powodów, dla których nie dziwię się ilością komentarzy. Wiadomo, ktoś mógł wyjechac itd.. Chciałam pociągnac to opowiadanie trochę dłużej ale to chyba nie ma sensu, dlatego ten part będzie ostatnim z serii No matter what would happen I'll be next to you ♥.. Kolejnym powodem jest mój wypadek, o którym nie chcę się rozpisywac ale tez brak pomyslow ... Zrobię niedługo opowiadanie z jakimś innym z chłopaków a jak narazie ... 
Życzę Wam wspaniałych, wymarzonych Walentynek o jakich tylko marzycie .. a jeśli nie to po prostu uśmiechu na twarzy.. Pamiętajcie, że myślami jestem z każdą z Was.. Miłego Czytania Robaczki . ♥

 OSTRZEGAM, ŻE DŁUŻSZE NIŻ WCZEŚNIEJSZE ( DUŻO DŁUŻSZE) !
_______________________________________________________________




 ~ Sen się spełnił. A obietnica została złamana. Wiedziałam, że
nie wytrzymam psychicznie jednak nie chciałam zrobic tego teraz..
Walentynki, to będzie wspaniała okazja .. tak, zostały cztery dni
by stracił to, co tak bardzo chciał ochronic.~





~ Oczami Zayna ~

Wróciliśmy do hotelu. Trzasnąłem drzwiami prosto przed nosami chłopaków
co spotkało się z ostrą dezaprobatą z ich strony.
Walnąłem się na szerokie łożko twarzą w śnieżnobiałą pościel.
Cztery dni do Walentynek. Mieliśmy wtedy dzień wolny.
Wychyliłem się zza drzwi zwracając się do moich przyjaciół aktualnie
siedzących w swoich fotelach w salonie.
- Chłopcy .. - niepewnie zacząłem chociaż wiedziałem, że chętnie
przyjmą moją propozycję. - no bo wiecie, że w walentynki mamy dzień wolny
i ogólnie i tak pomyślałem, że może pojechalibyśmy do Małej.. -
chłopcy zerknęli po sobie kiwając głowami a na ich twarzach pojawiły się
mocne uśmiechy.
- No jasne . - uśmiechnąłem się pod nosem. Ubrałem kurtkę i wyszedłem
na miasto w poszukiwaniu jakiegoś prezentu dla Niej .


Łaziłem bez celu po sklepach, trafiając w końcu na ciemną stronę
czyli sklepy dziecięce. Nie wiem po co tam wszedłem, no ale
rozglądając się po nim w końcu znalazłem coś, czego szukałem.
Wielki biały miś, ze słodkimi czekoladowymi oczkami, czerwonym serduszkiem
na brzuchu które miało służyc za poduszkę. Miał może z metr piecdziesiąt ?
Nie zastanawiając się długo poszedłem do kasy. Sprzedawca opakował
mi go w jakieś wielkie , czarno-czerwone pudło w serduszka, przewiązując
je czerwoną wstążką, stworzył na górze wielka lśniącą kokardę.

Podałem adres na który mają go dowiezc i skierowałem się w stronę kwiaciarni.
Zamowiłem wielgaśny bukiet jej ulubionych róż, które mieli przesłac od razu z kwiaciarni z Londynu,
po czym wróciłem zadowolony do domu...



* 4 dni później *



Wstałem o 3 nad ranem budząc chłopców.
- Ruszac dupy  ! Lecim na Londyn, kowboje !
- Daj mi , emm... która jest godzina ?
- Trzecia idioto, trzecia .!
- 9 godzin..
- Pojebało ?
- Pięc minut..
- Niech będzie..

Szybko ogarnąłem się nawet nie zwracając specjalnej uwagi
na wygląd. Godzinę później byliśmy już w samolocie, a o 10
mogłem ją zobaczyc..



~ Moimi oczami ~

Dziś.. to już dziś. Czternasty lutego 2013 roku . Wstałam z uśmiechem
na ustach. Znów mogłam zobaczyc moje przyjaciółki .. Wydrukowałam
zdjęcie, które wszystko spieprzyło. Wzięłam białą kartkę i czarny długopis..
Nie wiedziałam od czego zacząc.

Chłopcy, po pierwsze chciałabym Was przeprosic za to, co zrobiłam.
Kiedy będziecie to czytac, pewnie nie będę już żyła.. nie chciałam
żeby tak to się skończyło , jednak widocznie tak miało byc..
Jednocześnie chciałabym podziękowac Wam za to, co dla mnie zrobiliscie.
Byłam dla Was cięzarem, jednak mimo wszystko nie okazywaliście tego
a to na prawdę wiele. Staliście się moją największą a jednocześnie
najlepszą, wymarzoną rodziną. Będzie mi Was brakowało, jednak nie martwcie
się, tam mną dobrze się zaopiekują, o to możecie miec pewnośc.
Mama będzie mnie pilnowała.. Dam Wam jakiś znak, że wszystko jest okej.
Chciałabym Wam też podziekowac za Lucky'iego. Nawet nie wiecie ile szczęścia
sprawiliście mi tym prezentem. Teraz czas na Was. Wiem, że zajmiecie się
nim dobrze. Nie mam o to żadnych wątpliwosci..
Mimo wszystko was Kocham.. ii.. nie szukajcie mnie. To nie ma sensu.


                                                         - Wasze Maleństwo.

ps. Zayn .. nie mogłam . Skoro Ty to i ja. Nie dałabym rady
bez Ciebie.. a skoro mieliśmy stracic kontakt.. to chyba będzie najlepsze
rozwiązanie jakie mogliśmy wybrac. Bądź szcześliwy i pamiętaj o mnie..
Na zawsze obok.. ♥


Wzięłam z szuflady białą kopertę, do której włożyłam list, wydrukowane
zdjęcie i moje zdjęcie z Lucky'm, które zrobiłam sobie kilka dni wcześniej.
Na jego odwrocie napisałam "
Wystarczy, że będę w Waszych sercach. Pamiętajcie. "

Kopertę szczelnie zakleiłam i położyłam na dobrze widocznym od wejścia
miejscu. Pogłaskałam Lucky'ego przytulając go mocno do siebie. W końcu
miał byc to ostatni raz.

Wzięłam torbę w której miałam jakieś tabletki, butelkę Daniels'a i żyletki.
Zatrzasnęłam drzwiami klucze zostawiając w środku.. zamykają się po zatrzaśnięciu,
więc bez klucza nie wejdziesz..

Stałam na chodniku przed bramką, wyjsc czy nie wyjsc.. Jeden krok.
Jedyna opcja. Idę.

Przeszłam przez bramkę i ruszyłam na najbliższą opuszczoną stację pkp,
po drodze pociągając Daniels'a...





~ Oczami Zayna ~

Z lotniska mieliśmy godzinę drogi. Wysiadając z samolotu niemal
biegłem do taksówki. Byleby byc obok niej, porozmawiac, przeprosic. Ułozyc
wszystko na nowo i powiedziec co czuję, co na pewno czuję..
Kocham ją , tak to prawda... Kocham dziewczynę młodszą od siebie o 5 lat
i co z tego . Wisi mi co powiedzą. Ważne, żeby ona wiedziała.








~ Moimi oczami ~



Usiadłam na jednej z ławek opierając się o kolumnę.
Pociągnęłam jeszcze kilka łyków, mając pewnosc, ze rozrzedziłam krew.
Wyciągnęłam  jedną ze srebrnych, odbijających światło słoneczne
żyletek i przejechałam sobie nią po wewnetrznej stronie lewej ręki.
Krew poleciała ciurkiem tworząc na ziemi cienką strużkę.
Kolejne kilka ciec i kolejne łyki Daniels'a. Trzy tabletki
nasenne, trzy łyki, trzy cięcia ...





~ Oczami Zayna ~

Z wielkim pudełkiem wyleciałem z samochodu próbując otworzyc drzwi.
Nic. Harry podszedł z uśmiechem na ustach i przekręcił kluczyk
w drzwiach. Położyłem pudełko na podłodze w salonie i biegałem po domu
próbując ją znalezc. Nigdzie, ani śladu.. wkroczyłem ponownie do salonu
gdzie zastałem załzawionych chłopców.

Liam wstał podając mi białą zapisaną kartkę , z  niektórymi rozmazanymi
(słonymi łzami) słowami oraz dwoma zdjęciami..
Jedno przedstawiało ją i Lucky'ego. Uśmiechnąłem się na jego widok.
Jednak kiedy zobaczyłem drugie z nich, na którym widniałem ja z papierosem myślałem
że eksploduję. Przeczytałem list pozwalając łzom spływac na panele.
Nie rozumiałem.. nie potrafiłem wbic sobie tego do głowy.

Zacząłem krzyczec, jednak szybko do mojej głowy dotarło gdzie może byc.
Stacja, na którą często chodziliśmy pospacerowac..

Chwyciłem chłopaków za rękawy bluz i koszul, ciągnąc ich na stację,
ledwo mogąc złapac oddech.. Byleby zdąrzyc..




~ Moimi oczami ~


Opróżniłam całe opakowanie tabletek i calą butelkę.
Przecięłam kilka razy nadgarstek czując jak robię się lzejsza..
Kiedy zaczęło mi się kręcic w głowie usłyszałam jakieś męskie głosy..
Chłopcy , cholera co oni tu robili ..
Poczułam ciepłe dłonie na ramieniu próbujące zablokowac przepływ krwi..
- Zostaw, to nie ma sensu.. przepraszam. - wyszeptałam i całkowicie straciłam
przytomnosc.. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam .. mamę..
Podeszła, przytuliła mnie i cicho wyszeptała do ucha
" to nie
ten czas Skarbie, jeszcze nie teraz. Zawsze jestem obok, pamiętaj..
A Ci chłopcy na pewno dobrze się Tobą zajmą.. "



~ Oczami Zayna     ~


I mialem racje. Kiedy zobaczylem ja taka zakrwawiona mialem ochote
jeszcze bardziej plakac. Szybko sie ogarnalem i zadzwonilem po pogotowie,
kiedy Hazz probowal tamowac krwawienie.


~ Moimi oczami ~



* kilkanascie godzin pozniej *



Obudzilam sie w bialej, jasnej sali z zabandazowanymi
rekami podloczona do kroplowki, oraz z jakimis innymi kabelkami..
Na lewym reku poczulam cos wilgotnego. Delikatnie przekrecilam glowe i
ujrzalam placzacego Zayna.. nie moglam nic z siebie wyduscic.
Scisnelam tylko lekko palce obejmujac jego dlon..
- Maluszku .. - unioslam kaciki ust do gory..
- Widzialam mame.. mowila ze to nie czas..a  potem..
- Ciii.. nic nie mow.
- Chcialabym zasnac i przestac myslec .. Zimno mi. Mozesz mnie
przytulic ? - wtem poczulam jak cieplo ogarnia moje cialo.
Lzy .. moze lzy szczescia, ale lzy kapaly na jego koszulke pozostawiajac
na niej ledwo widoczne slady, ktore potem zapewne zmienia sie
w biala plame. - przepraszam .. - wyszeptalam ledwo slyszalnie,
majac nadzieje ze uslyszy..
- Nie przepraszaj, to moja wina, ale .. wscieklem sie na
dziennikarke, pytala o Ciebie , o nas i zdalem sobie sprawe ze to cos
wiecej. Zapomnialem calkiem o tej calej przysiedze, przestalem myslec.
Uswiadomilem sobie, ze nie moge siebie oszukiwac.. - usmiechnelam
sie pod nosem, nie widzial tego..
Podnioslam glowe i spojrzalam mu w oczy.. stykalismy sie nosami..
Chwile pozniej nasze usta byly zlaczone w delikatnym pocalunku, a dlonie
splecione w jednosc..
- Pamietaj Sloneczko, nie wazne co sie stanie, bede obok Ciebie. - wyszeptal
mi prosto do ucha, sprawiajac ze zadrzalam. Usmiechnelam sie szeroko,
mimo bolacej reki i ponownie polaczylam nasze usta...




_________________________________________
 może nie jest tak źle jak myślałam ? 

mam nadzieję, że się spodoba.. 

KOMENTARZE Z WASZYMI OPINIAMI BĘDĄ NA PRAWDĘ MILE WIDZIANE.. ♥
 

niedziela, 10 lutego 2013

No matter what would happen I'll be next to you ♥ ( part XI )

~ Obudziłam się dosyc późno i wpatrując się w okno próbowałam przypomniec
sobie co mi się śniło. Miałam jakieś rozmazane obrazy, ale co to było... ~




Przed oknem mignął mi jakiś młody chłopak zaciągający sie szarym
dymem czerwonych L&M'ów. I wtedy przypomniałam sobie..
Zayn ze szlugą w ustach, złamana obietnica, koniec wszystkiego..
Ból, rozdarcie, płacz.. usiadłam na kanapie. Cała drżałam.
Nie mogłam się ruszyc.. Totalny paraliż..


~ Oczami Zayna ~


Obudziłem się zlany potem, ze łzami w oczach. Miałem jakiś dziwny sen.
Coś.. coś związany z Nią. Mignęło mi srebrne światełko i już wiedziałem.
Żyletka, zrobiła sobie coś znów .. Nieważna obietnica, koniec
uczuc, nadziei że będzie dobrze i koniec tego, co mogło by byc między nami..

Nie miałem dużo czasu by się nad tym zastanowic, bo do pokoju wparował
Hazza,( który wczoraj wrócił późno, mocno narąbany ) wraz z
Niallem oznajmiając mi , że mam isc na sniadanie bo za godzinę jedziemy
na wywiad.. Kompletnie o tym zapomniałem. Nie mam do tego teraz
głowy...


Podniosłem się, zjadłem jakieś naleśniki, które były i w miarę
ogarnowszy się zszedłem na dół do czekających na mnie na dole chłopców..



*



Weszliśmy do wielkiego studia telewizyjnego i rozsiedliśmy się wygodnie
na szerokiej kanapie. Nie był to wywiad na żywo jednak każdy z nas
spodziewał się wścibskich pytań.. nie sądziłem jednak, że aż tak.




~ Moimi oczami ~



Wstałam i zasłoniłam wszystkie okna w domu. Nie miałam sił na nic.
Zwinęłam koc, wyłączyłam laptopa. Wyszłam szybko z  Lucky'm i
powędrowałam do sypialni przykrywając sie kołdrą, próbując zapomniec
o tym cholernym śnie.



~ Oczami Zayna ~



Reporterka zadawała wiele pytań. Najpierw dotyczących nowej płyty,
trasy i wszystkiego co związane z naszą " pracą ".
W końcu zaczęło się coś, czego szczerze nienawidziłem w tym wszystkim.
Mianowicie pytania co do zycia prywatnego. Do cholery po co im to wiedziec ?!
Wścibska kobieta najpierw przyczepiła się do Harry'ego pokazując
wczorajsze zdjęcia. Później przeszła do Niall'a któremu zdarzyło
się ostatnio kilka wpadek. Louis'owi próbowała wmówic zdradę, a Liam'owi,
że strasznie się zmienił, że dziwi się Danielle, że do niego wróciła
czym strasznie wkurzyła chłopców. Przyszła kolej na mnie.
Wiedziałem, że wymyśli coś żebym i ja się wkurzył..
- Zayn .
- Tak ?
- Ostatnio doszły mnie słuchy, że masz nową przyjaciółkę. Co tam u niej?
- Wszystko w porządku, dlaczego pani pyta ?
- Nie nic tak po prostu.. Ludzie mówią, że pasujecie do siebie.. Jesteście razem ?
A co z fankami ? Nie są zazdrosne ? Złe na nią ? Nie wysyłają hejtów ?
Jest między Wami coś więcej niż tylko przyjaźń ?
- Nie, nie jesteśmy razem ! Gdybyśmy byli to pewnie i to byś wiedziała
wścibska szlamo ! I nie ! Ludzie na prawdę ją pokochali i wcale
się im nie dziwię! I kobieto ! Odpieprz się w końcu od naszego życia prywatnego,
to co robimy podczas trasy i na scenie to jedno a to co w domu
to drugie ! - wybuchnąłem. Wyszedłem trzaskając drzwiami na tyły studia.
Zapomniałem o całej tej obietnicy, nawet nie wiedziałem kiedy a z kieszeni
wyjąłem opakowanie szlug. Rozejrzałem się czy nie znajdują się gdzieś
w pobliżu jacyś paparazzi i odpaliłem jednego. Zaciągnąłem
się duszącym dymem i poczułem przyjemne drapanie w gardle. Nie liczyło się nic.
Byłem strasznie wkurwiony. Kiedy zjarałem prawie całego, zgasiłem go
butem i poszedłem do taksówki, gdzie czekali już na mnie chłopcy..





~ Moimi oczami ~


Przespałam kolejne kilka godzin  nim w końcu poczułam się w miarę wyspana.
Przetarłam oczy i zakładając za dużą bluzę założyłam Lucky'iemu smycz
i wyszłam z nim na krótki spacer..


*


Po powrocie odpaliłam laptopa. Poodpisywałam na maile, których
ostatnimi czasy było sporo (i ku mojemu zaskoczeniu wszystkie były miłe) i zaczęłam
przeglądac portale plotkarskie. Nie wierzyłam temu co zobaczyłam..

Sen się spełnił. A obietnica została złamana. Wiedziałam, że
nie wytrzymam psychicznie jednak nie chciałam zrobic tego teraz..
Walentynki, to będzie wspaniała okazja .. tak, zostały cztery dni

by stracił to, co tak bardzo chciał ochronic.




 _____________________________________________

nie wiem, wszystko się pieprzy ..

pod tym postem widzę minimum  14 KOMENTARZY !
 i dodam go dopiero w Walentynki... przepraszam.
może wstawię coś pomiędzy..
xx.

sobota, 9 lutego 2013

Liebster Awards

Nasza druga nominacja ! Bardzo dziękujęmy :)
Nominacja od: http://vashappenin-hate-love.blogspot.com/2013/02/liebster-awards-3.html

 Odpowiedzi Claudii / Mrs. Styles ♥

1. Za co cenisz One Direction/The Wanted??

One Direction za to że są sobą  że nie udają kogoś innego. :)
2. Ulubiona piosenka??
Aktualnie moją ulubioną piosenką jest: Patty - Nie ma nas i 1D - Kiss You :)
3. Ulubiony film??
Nie mam ulubionego filmu, ale jak bym miała wybierać to LOL :)
4. Opisz się jednym słowem:D
Chora psychicznie :D
5. Jakie masz zainteresowania??
Interesuje się tańcem. Tańcze od 8 lat , ale tez kocham śpiewać. :)
6. Lubisz Justina Biebera??
Tak lubie , jestem Belieber :D
7. Jaki film ostatnio oglądałaś??
Ostatnio oglądałam Droga bez powrotu 3 i 5 :) 
8. Znasz jakiś fajny blog??

Znam wielie fajnych blogów ;)
9. Jak dowiedziałaś się o 1D/TW??
O 1D dowiedziałam się przez gwiazdunie. :)
10. Jakie masz marzenia??
Mam wiele marzeń. Jednym z nich jest spotkanie One Direction :*
11. Czego nie lubisz??
Za dużo wymieniać. Ale nie lubie palenia i tego typu rzeczy.




  Odpowiedzi Marty / Hope that you're happy. ♥

1. Za co cenisz One Direction/The Wanted??

One Direction za to, że pomimo wszystko są sobą i dążą do celu, który sobie wyznaczą.
2. Ulubiona piosenka??
Nie mam jednej, ale aktualnie Justin Bieber - Nothing Like Us, oraz powróciła faza na Tałi'ego - Nie masz wyjścia.
3. Ulubiony film??
Nie potrafiłabym wybrac jednego.
4. Opisz się jednym słowem:D
Pojebana. ( ew. zboczona ^^)
5. Jakie masz zainteresowania??
Taniec, muzyka, fotografia, pisanie itd.
6. Lubisz Justina Biebera??
A i owszem. :)
7. Jaki film ostatnio oglądałaś??
Ostatnio oglądałam House at the end of the Street ( Dom na końcu ulicy --> horror )
8. Znasz jakiś fajny blog??

Znam na prawdę wiele blogów godnych polecenia.
9. Jak dowiedziałaś się o 1D/TW??
O 1D dowiedziałam się od koleżanki.
10. Jakie masz marzenia??
Marzeń jest wiele, nie wszystkie do spełnienia, lecz warto w nie wierzyc, bo kto wie a może się spełnią.
Nie chcę tutaj ich pisac, żeby nie zapeszyc. Może kiedyś..
11. Czego nie lubisz??
Chamstwa, kłamstw i wielu innych rzeczy, które długo trzeba by wymieniac.

Something special for... BELIEBERS. ♥

Ciemne ulice oświetlane jedynie blaskiem rozżarzonych żółtych latarni.
Czarne smugi na policzkach łączyły się z deszczem, który tak bardzo
kochałam w takich sytuacjach.. Spojrzałam na zegarek w telefonie.
2:30 w nocy. Kto normalny chodzi po mieście o tej porze ?
Chyba nikt, ale ja do normalnych się nie zaliczam..

Nie mogłam spac. Zimny deszcz zraszał puste parkowe aleje i zwykle
tak bardzo zatłoczone ulice. Teraz nie było nikogo oprócz mnie.
Nikogo, nawet ich . Tych, którzy zwykle w takich sytuacjach szli obok,
kurczowo trzymając moją rękę, jakbym zaraz miała odejsc i nigdy
nie wrócic.. Jakby
mieli  mnie stracic już na zawsze .. Nie było Jego. Tego, który
każdego dnia budził mnie swoim miękkim głosem, powodując drgawki
na moim ciele. Sprawiał, że uśmiech nie znikał mi z twarzy.. Nawet
te najgorsze i najbardziej bolesne chwile potrafił zmienic w coś pięknego..


Pociągnęłam łyk wina z ciemnozielonej, szklanej butelki,
upajając się jego smakiem. Tak jak upajałam się zapachem Jego skóry,
kolorem jego oczu i smakiem ust...
Siadając na pierwszej lepszej ławce spoglądałam w niebo, z którego
spadające krople łączyły się z moimi słonymi łzami na policzkach płynąc w dół.

Myślałam, co spieprzyłam. Co zrobiłam źle, dlaczego zniknęli. Tak
po prostu. Dlaczego odszedł. W głowie krążyły jego ostatnie słowa,
nasza ostatnia rozmowa..

"
Dlaczego mi to robisz .. obiecywałeś. Mówiłeś, że damy radę, że
ze wszystkim sobie poradzimy .. Mówiłeś, że mnie kochasz .."
na wspomnienie tych słów moje oczy stały się jeszcze bardziej szklane.

"
Wiem, obiecywałem. Zawiodłem, przepraszam. To moja wina .. "
wtedy spuścił wzrok .. Czekoladowe oczy zaszły szklistą
taflą
. " ... Kocham Cię i to nigdy się nie zmieni.." Jasne,
właśnie widzę. W takich sytuacjach byłby obok, płakałby razem
ze mną, przytulając mnie mocno i pozwalając by jego
koszulka nasiąknęła moimi łzami. Teraz jedyne co nimi nasiąkało
to drewno ławki i ziemia spragniona deszczu, tak jak ja byłam
spragniona miłości. Jego miłości.


*


Poznaliśmy się na koncercie. Wystarczyło jedno spojrzenie.
Później rozmowy na skype, moja przeprowadzka. Nabierająca
prędkości niczym rakieta taneczna kariera.. Jego najgorsze chwile.
Tony hejtów skierowanych pod jego adresem. Nikt nie rozumiał
jak bardzo się stara, co chce przekazac pisząc te piosenki.
Nikt prócz mnie. Siedzieliśmy po nocach próbując wysmarowac coś nowego,
coś co w końcu przyniesie przełom. Udało się. Długa rozłąka
spowodowana Jego trasą nie miała znaczenia. Nic nie mogło nas
rozdzielic. Przechodziliśmy przez wszystkie możliwe kłótnie, które
wzmacniały to, co było między nami... i ni z tego ni z owego odszedł,
pozostawiając po sobie jedynie niewyraźnie wspomnienia które
otwierały mi siebie pod wpływem pomocników. Łzy, które wylałam ?
Nikt ich nie zliczy.. przecież mówił, że kocha. Że kocha mnie taką jaką
jestem. Że jestem idealna. On też był idealny. Dla mnie..
Może byliśmy zbyt idealni ? Nie wiem nie rozumiem... mimo to, jednak
nie żałuję. To były najlepsze trzy lata mojego życia.. to jest
pewne.




*


Kolejny łyk ciemnoczerwonej cieczy, z kolejnej ciemnozielonej
butelki spowodował lekki szum w głowie. Wyciągnęłam z kieszeni
kurtki opakowanie czerwonych L&M'ów i wyjęłam jednego.
Odpaliłam i zaciągnęłam się jego aromatem. Przypominał mi
trochę zapach jego perfum. Wszystko kojarzyło mi się z Nim.
Zaciągnęłam się czując tak bardzo przyjemne drapanie w gardle.
Nowe uzależnienie, w końcu trzeba było sobie jakieś znaleźc.
Gdyby się dowiedział, hah lepiej nie mówic. Ale teraz?
Co mu do tego.. to moje życie. Tylko i wyłącznie moje..

Pół roku? To wystarczający czas by spieprzyc sobie życie..
ale za krótki by ułożyc je sobie na nowo. Nie potrafiłam
byc z kimś innym. Nie mogłabym.. po prostu...



*


Nim się obejrzałam było przed czwartą. Lampy zaczynały gasnąc,
tworząc całkowitą ciemnosc. Podniosłam się z ławki i ruszyłam
kolejnymi dzielnicami Londynu ...
Kiedy szłam obok domu, który kiedyś był " nasz " minął mnie zakapturzony chłopak.
Jego czarna, skórzana kurtka była tak podobna .. nie. To nie mógł
byc on, nie o tej porze.. O tej porze zazwyczaj słodko spał i nic,
kompletnie nic nie mogłoby go z niego wyrwac.

Nie odrywając wzroku od betonu po którym stąpałam szłam wciąż do przodu.
Kilka kroków dalej do moich uszu dotarł cichy szept ..
-[T.I] .. - obróciłam się. Spojrzałam lekko w górę.
Wtem ujrzałam zaszklone oczy. Oczy mojego Justina.. Nie zdąrzyłam
nic odpowiedziec, bo poczułam jego wargi na swoich.
Tak bardzo mi tego brakowało.. - Jus ..
- Cii.. Skarbie. - zobaczyłam łzy na jego policzku. - jestem dupkiem.
Jestem idiotą, dupkiem, debilem.. Przepraszam. Nie wiem, jak
mogłem do tego dopuścic . Dopiero nie dawno zdałem sobie sprawę
co zrobiłem.. - podniósł zapłakane oczy.. - już nigdy nie będziesz
przeze mnie płakała, przysiegam. Tylko prosze Cię, daj mi szansę...
- nie odpowiedziałam. Podniosłam delikatnie jego brodę i stając na
palcach przybliżyłam moją twarz do jego. - Nie.. nie przepraszaj..
Kocham Cię, głupku. - w końcu.. w końcu zobaczyłam uśmiech, za którym
tęskniłam. Nim się obejrzałam znów byłam w jego ramionach,
a szorstkie usta, znów znalazły się na moich..



Świadomosc miłości ? Łagodne umykające chwile gdy tak tkwiła z nim
w pocałunku..






___________________________________________________

wiem, że wśród Was są dziewczyny, które są zarówno Directioners jak i Beliebers..
z tego właśnie powodu postanowiłam dodac tutaj tego imagina.. powiedzmy, jako
przerywnik do opowiadania.. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.. Pisany był w pierwszej
osobie, jako że wtedy każda z Was może go do siebie uosobic(?)..
od czasu do czasu będę wstawiała coś z Justinem. ☺

Jako że bardzo ładnie idzie Wam komentowanie ( z czego się niezmiernie cieszę ) jeśli chcecie
dostac kolejnego parta z Zaynem , pod tym imaginem widze minimum 7 KOMENTARZY ! ♥



Chciałabym Wam również podziękowac za te miłe komentarze, które dostaję. Nawet nie zdajecie sobie
sprawy z tego, ile radości i uśmiechu mi nimi przysporzyliście. Dziękuję Robaczki. ♥

czwartek, 7 lutego 2013

No matter what would happen I'll be next to you ♥ ( part X )




 ~ Przebrałam się w rzeczy do spania i powróciłam na kanapę ..

Cholera, zapomniałam. Chłopcy mieli dzwonic. 40 nieodebranych połaczeń..
Czyżby się martwili ? ... W końcu to ja zadzwoniłam.. ~



Odebrali i tak jak się spodziewałam. Mulata nie było z nimi,
ale kolejnym zaskoczeniem był brak Harrego. Trójka siedziała na hotelowym
łóżku objadając się lodami czekoladowymi .
Zaśmiałam się kiedy zobaczyłam umazanego Nialla.
- Hej chłopcy.
- Heeej ślicznoto, jak prezent, podoba się ?
- Jasne, że tak. - w tym momencie Lucky przebudził sie i ponownie wdrapał
mi się na kolana, wygodnie się na nich usadzając.. szczeknał kilka razy
na co chłopcy wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Już Cię pokochał, hahahaha .. - tak żeby tak można było pokochac tak
od razu, po jednym dniu.. przecież to niemożliwe.
- Może... - zerknęłam na kolana. - ja go też, jest taki słodki. - podrapałam maluszka za uchem.


Przesiedziałam tak może do 4 ? To trochę rozmawiając z chłopcami to
spoglądając w telewizor .. Zasnęłam na kanapie ..



*



~ Oczami Zayna ~


Pokój hotelowy . Nic nadzwyczajnego i godnego uwagi. Białe, prawie
puste ściany i szerokie łóżka. Siedziałem sam w pokoju słuchając
śmiechów zza ściany. Chłopcy nie przejmując się niczym zadzwonili do
Małej. Jej głos .. brakowało mi go. Brakowało mi jej .. gdzieś obok.
Krzątającej się po kuchni, po salonie gdziekolwiek. Gdzieś bliżej.
Zrobiłem źle, ale .. nie miałem siły by jej to powiedziec. Chociaż może
byłoby to lepsze niż wyjazd bez pożegnania ..

Włożyłem słuchawki i włączyłem piosenkę,
którą mnie zaraziła..
Owszem, była po polsku. Rozumiałem już większosc słów, gorzej z mówieniem,
ale jednak to było coś...


Przypomniało mi się coś, o czym bardzo nie chciałem pamiętac...



Tydzień temu.
Środek nocy, może około trzeciej. Wszyscy porozchodzili się do swoich
pokoi po oglądaniu dosc mocnego horroru. Leżałem wpatrując się w sufit, kiedy
stanęła w moich drzwiach ze łzami w oczach. Wtedy tak na dobre pierwszy
raz zobaczyłem ile bólu sobie zadawała. Blizny na ramionach, udach,
brzuchu. Ciche słowa " mogę spac z Tobą ? " wydobyte przez łzy
przyniosły mi tyle radości. Nie poszła do żadnego z nich, przyszła do mnie...



Zamknąłem mózg na wszystkie przesyłane myśli i wspomnienia.
Piosenka wciąż leciała powtarzając słowa, krążące w mojej głowie
niczym najważniejsza rzecz do zapamiętania.


Tak często brakuje mi tchu, żebym mógł ci powiedzieć I LOVE YOU
Tak często brakuje mi słów, żebym mógł ci powiedzieć I LOVE YOU
Tak często brakuje mi snu, myślę jak ci powiedzieć I LOVE YOU
Tak często widuje cię tu, teraz musisz to wiedzieć I LOVE YOU ..



Zakochałem się ? Przecież to niemożliwe. Nie można się zakochac tak
z dnia na dzień. Jednak, to było inne. Nie, na pewno nie zwykłe zauroczenie.
Kiedy była obok nie mogłem się nie uśmiechac. Pomogła mi
samym byciem gdzieś niedaleko. Samym wysyłaniem uśmiechów..
To co było wcześniej, to kto i jak mnie zranił już mnie nie obchodziło.
Dała mi dowody na to, że warto walczyc o swoje.
Mimo swojego wieku jest wyjątkowo dojrzała, na prawdę podziwiam ją za to..



Wziąłem telefon . Klawiatura wystukała " i need you by mi side . "
Dobrze znany mi numer.  Nie moge jej tego wysłac. Skasowałem całosc
i zakrywając się po samą głowę zasnąłem .





~ Moimi oczami ~



Obudziłam się dosyc późno i wpatrując się w okno próbowałam przypomniec
sobie co mi się śniło. Miałam jakieś rozmazane obrazy, ale co to było...


_______________________________________________________________


przepraszam, że tak długo musiałyście czekac ale miałam pewne problemy .. z resztą nie ważne.
co sądzicie o pisaniu oczami Zayna ? Nie przeszkadza wam to ? Pisac czasem takie wstawki ?
mam nadzieję, że się podoba. ♥
xx.

ps. Klaudia nie dziękuj, na prawdę nie masz za co. Dla mnie to sama przyjemnosc <3




zwiększam liczbę komentarzy ze względu na moje problemy z weną i dostępem do kompa.
PART XI - minimum 12 KOMENTARZY !

poniedziałek, 4 lutego 2013

Zayn. ♥ + przeprosiny. :)


Z góry chcę bardzo przeprosić , że tak mało dodawałam imaginy , ale nie miałam internetu u siebie , a mam takich kochających braci że trudno im było dać. Więc na przeprosiny imagin z Zaynem :) Miłego czytania. :) 

Już od pięciu lat przyjaźnie się z Danielle (dziewczyną Liama Payne'a i przyjaciółką całego zespołu One Direction). Jestem też directionerką, lecz to nie przeszkadza w naszej przyjaźni. Pewnego dnia Dan zaproponowała mi poznanie reszty chłopców z zespołu ,bo Liama już zdążyłam zapoznać wcześniej. Zaprosiła mnie na ich koncert ze wstępem za kulisy. Kiedy weszłam na salę, od razu zauważyłam chłopców idących w naszą stronę. Serce biło mi coraz mocniej, przecież zaraz miałam poznać swoich idoli, a to spełnienie kolejnego marzenia. Podeszli do mnie, na luzie zapoznałam się z każdym chłopcem, na koniec został Zayn ,mój ulubieniec.
- No hej - spokojnie powiedział z uśmiechem, przytulając Cię delikatnie - Ty mnie już chyba znasz. A Ty jak masz na imię?
- Cześć, no pewnie, że znam. [T.I] jestem. - powiedziałaś szczerze uśmiechając się do niego.
Zayn nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Wiedziałam, że on ma dziewczynę, więc nie robiłam sobie żadnej nadziei.
Razem poszliśmy do garderoby, a chłopcy wyszli na scenę. To nie był długi koncert, ale wspaniały - zresztą jak zawsze.
Po występie One Direction razem z nimi wróciłam do hotelu, świetnie się bawiliśmy. Kiedy już miałam wychodzić do domu, Zayn na chwilę zawołał mnie.
- Może numer? - zapytał się Ciebie
Strasznie się zdziwiłam, myślałam że to sen. Z zaskoczeniem odpowiedziałam:
- Że mój?
- Twój, Twój. To jak, dasz? - uśmiechając się zapytał ponownie.
Podałam swój nr telefonu, pożegnałam się z wszystkimi, ale on jeszcze mnie zatrzymał i przytulił. Wyszłam szczęśliwa.

Kiedy rano obudziłam się, usłyszałam dźwięk wiadomości. Byłam pewna, że to Zayn napisał.
"Cześć śliczna , wyspałaś się :) ? "
"Hej , jasne :)
" Jakie plany na dziś?"
" Nie mam planów"
" To będę u Ciebie o 17 :)"
" Czekam :)"
Szczęśliwa ruszyłam w strone łazienki. Wziełam prysznic. Swoje długie loki starannie roszczesałam i zostawiłaś rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i zaczełam się ubierać. Pogoda nie była za ciekawa , więc ubrałam granatowe rurki i kremowy sweter. Gotowa zeszłam na dół zjeść śniadanie. Tradycyjnie były to płatki z mlekiem. Usiadłam przed telewizorem oglądając swój serial , niecierpliwie czekałam na Zayna.
Siedząc przed telewizorem usłyszałam pukanie do drzwi.
- Cześć Zayn - powiedziałam, gdy go zobaczyłam.
- Cześć - uśmiechną się - gotowa? - zapytał
- Jasne - odwzajemniłam uśmiech.
Ruszyliśmy w strone samochodu Zayna. Podczas jazdy dużo gadaliśmy i śmialiśmy się. Był naprawdę fajnym chłopakiem i na pewno dobrym przyjacielem. Cieszyłam się, że go w końcu poznałam.
- A gdzie mnie zabiarsz? - zapytałam.
- Do kina - powiedział i uśmiechnął się.
Gdy dojachaliśmy na miejsce ruszyliśmy w strone sali , gdzie odbywał się film. Zayn wybrał bardzo romantyczną komedie. Zajeliśmy swoje miejsca, mulat objął mnie, co mnie bardzo zdziwiło , ale nic nie mówiłam, było bardzo przyjemnie.
Po obejrzeniu filmu udaliśmy się na długi spacer po parku. Dużo rozmawialiśmi. Po długim spacerze Zayn zabrał mnie do siebie do domu.
Roześmiani weszliśmy do salonu i położyliśmy się na kanapie. Zayn zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałaś się w niebogłosy. Wtedy weszła ona.. Śliczna, niewysoka, fioletowowłosa Perrie. Jej mina wyrażała wszystkie uczucia na raz.
- Co to ma znaczyć?! - krzyknęła.
- Kochanie, zaraz Ci wszystko wytłumaczę, stój! - Zayn odpowiedział.
Perrie wybiegła z mieszkania, a za nią wybiegł Zayn, ja zostałam w salonie nie wiedziałam, co się dzieje.

*W TYM SAMYM CZASIE ROZMOWA PERRIE Z ZAYNEM*
Zayn: To nie tak jak myślisz, to moja przyjaciółka!
Perrie: Przyjaciółka?! Ledwo co ją znasz i przyjaciółka?!
Zayn: Proszę wybacz, do niczego nie doszło..
Perrie: Takie kity to możesz wciskać komuś innemu, nie mi.
Zayn: Nie wierzysz mi?
Perrie: Dobra weź, miłego wieczoru życzę, dobranoc. - odeszła
*ZAYN WRACA DO CIEBIE*
- Już wszystko wyjaśnione. Nie martw się - powiedział z uśmiechem.
- Jesteś tego pewien? Słuchaj, ja nie chcę niszczyć waszego związku, mimo że Cię kocham. - odpowiedziałam - Może ja już sobie pójdę. - ruszyłam w stronę drzwi.
- Nie, zostań. - powiedział, po czym zaczęliśmy się namiętnie całować.
Razem spędziliśmy cudowną noc, przeżyłam z Zaynem swój pierwszy raz i wcale tego nie żałuje. Nie spodziewałam się nigdy, że to odbędzie się w taki sposób.

Też chciałabym podziękować Marcie , za to że zadbała o bloga gdy mnie nie było :)
Marta , bardzo Ci dziękuję!
Kocham! ♥ 

sobota, 2 lutego 2013

No matter what would happen I'll be next to you ♥ ( part IX )



 ~ Kolejny zawód. Nic nowego .. Skierowałam się w kierunku salonu, tak
jak zostało napisane na kartce, uprzednio chowając kartę do szafki .

Na stole leżało dosyc spore pudełko z otworami u góry.. Kiedy otchyliłam
jego wieczko .. nie mogłam w to uwierzyc. ~



Maleństwo siedziało z podkulonym ogonkiem. Słodkie, błyszczące, ciemnobrązowe
oczka spoglądały na mnie potulnym spojrzeniem.
Jego idealnie kremowa siersc dopełniała całośc.. niebieska obróżka,
otulająca jego szyję ozdobiona była malutkimi kościami. Przywiązana
była do niej mała, tak samo niebieska karteczka..


Mówiliśmy, że nie zostawimy Cię samej. On zajmie się Tobą, a Ty nim. Będziesz
miała zajęcie. Wymyśl mu jakieś imię. xx - chłopcy..



Szczeniaczek zaczął cicho podszczekiwac. Kiedy tak zerknęłam na niego,
jedyne imię jakie mi przychodziło do głowy to Lucky. " Szcześciarz "
może tak ? Lucky, no ładnie. Wyjęłam go z kartonu i przycisnęłam do siebie.
Polizał mnie kilka razy po twarzy. Był taki słodki.. Jednak jego oczy były
tak podobne do oczu Zayna .. W ogóle ? Dlaczego ja o nim myślę ?
Wyłączyłam swój mózg, odcinając go od każdych myśli związanych z nim..


Pogłaskałam małego labradorka i puściłam na podłogę. Sama poszłam do kuchni,
zjadłam jakiś jogurt i przebrałam się. W kartonie znalazłam równie niebieską
smycz. Zapięłam ją Lucky'emu do obróżki i biorąc kartę którą dostałam
od ojca wyszłam z małym na spacer i do sklepu..



Poszłam do zoologicznego i kupiłam tam jakieś najpotrzebniejsze rzeczy
dla Lucky'iego. Miski, karmę, legowisko.. Obładowana torbami
wróciłam do domu, rzuciłam je w salonie i skierowałam się do parku.




*



Szczeniątko szarżowało pomiędzy drzewami ganiając za piłeczką, którą
mu rzucałam. Był taki radosny .. Przypominał mi siebie zza dawnych
czasów. Uśmiech nie znikał mi z twarzy.. Eh, wspomnienia. Lucky zaczynał od razu reagowac na swoje imię. Wróciliśmy do domu.. Rozpakowałam rzeczy, legowisko ułożyłam mu przy
drzwiach w moim pokoju. W kuchni postawiłam miseczki.  Jedną z nich
napełniłam wodą, do drugiej nasypałam karmy.. Byłam padnieta..
Zerknęłam na zegarek w laptopie którego odpaliłam. Lucky wygodnie
ułożył mi się na kolanach, dosyc szybko zasypiając. Wylatał się,
przynajmniej on był spokojny..

Pierwszy raz od dłuższego czasu weszłam na twittera. Mnóstwo interakcji,
dm'ów .. nie miałam ochoty tego czytac. Ogarnęłam tweety
znajomych i wylogowałam się. Postanowiłam zobaczyc, kto
jest na skype i poodpisywac na maile. Kama miała mi cos wysłac..



*



Przeczytałam już większosc, również te od Kamili. Kiedy miałam się już wylogowywac
przyszła nowa wiadomosc, od nieznanego mi maila.

Zraniłem Cię. Wiem. Dziś chłopcy mi to uświadomili. Dopiero teraz
zdaje sobie sprawę, jak spieprzyłem Ci życie.. Nie powinienem był..
ta cała obietnica. To trudne, wiem. Może zbyt trudne ?
Chłopcy do Ciebie później zadzwonią, wiem, ze nie chcesz mnie widziec..
Przepraszam, że Ci nie powiedziałem. Bałem się. To było by Za trudne.
Chciałem, musisz to zrozumiec. Jednak, nie chciało mi to wyjsc z ust..
Nie musisz odpisywac.. wiem, że to przeczytasz.. przepraszam..




Zatkało mnie.. Żałuje, że pojechał bez pożegnania ? Ze nie powiedział mi tego?
Był mi najbliższy .. był.. Wciąż jest . To nie ma sensu. Wracam do rzeczywistości.
Siedze tu teraz sama, z Luckym na kolanach, czytając maila od niego.
Tęskniąc..


Zamyślenie, kolejny błogi stan. Przełożyłam moje śpiące, kremowe szczęście na kanapę
a sama poszłam do łazienki. Odkręciłam kurek i wlałam do wanny gorącej
wody. Dolałam jakiegoś waniliowego olejku, dosc mocno pieniącego się.
Weszłam do wanny. Temperatura wody powodowała drgawki na moim ciele.
Uwielbiałam je. To uczucie jakby ogień łączył się z ciałem ..


*



Nim wróciłam do laptopa wyszłam jeszcze z Lucky'm na dwór.
Ciemne niebo, oswietlane było tylko przez żółte światło latarń. Nie było
nikogo. Dziwnie się czułam..


Przebrałam się w rzeczy do spania i powróciłam na kanapę ..

Cholera, zapomniałam. Chłopcy mieli dzwonic. 40 nieodebranych połaczeń..
Czyżby się martwili ? ... W końcu to ja zadzwoniłam..





______________________________________________________

wciąż jest Was coraz więcej, nie wierzę ! *-*
nawet  nie wiecie jak się cieszę !
Dzisiaj może troszkę dłuższe niż wcześniejsze, ale pewnie Was to nie zmartwi.. :)


PART X - minimum 10 KOMENTARZY !