środa, 13 lutego 2013

No matter what would happen I'll be next to you ♥ ( part XII i ostatni.. )

Mimo, że nie było tych komentarzy postanowiłam dodac tego ostatniego parta . Wiem, że są ferie i to jeden z powodów, dla których nie dziwię się ilością komentarzy. Wiadomo, ktoś mógł wyjechac itd.. Chciałam pociągnac to opowiadanie trochę dłużej ale to chyba nie ma sensu, dlatego ten part będzie ostatnim z serii No matter what would happen I'll be next to you ♥.. Kolejnym powodem jest mój wypadek, o którym nie chcę się rozpisywac ale tez brak pomyslow ... Zrobię niedługo opowiadanie z jakimś innym z chłopaków a jak narazie ... 
Życzę Wam wspaniałych, wymarzonych Walentynek o jakich tylko marzycie .. a jeśli nie to po prostu uśmiechu na twarzy.. Pamiętajcie, że myślami jestem z każdą z Was.. Miłego Czytania Robaczki . ♥

 OSTRZEGAM, ŻE DŁUŻSZE NIŻ WCZEŚNIEJSZE ( DUŻO DŁUŻSZE) !
_______________________________________________________________




 ~ Sen się spełnił. A obietnica została złamana. Wiedziałam, że
nie wytrzymam psychicznie jednak nie chciałam zrobic tego teraz..
Walentynki, to będzie wspaniała okazja .. tak, zostały cztery dni
by stracił to, co tak bardzo chciał ochronic.~





~ Oczami Zayna ~

Wróciliśmy do hotelu. Trzasnąłem drzwiami prosto przed nosami chłopaków
co spotkało się z ostrą dezaprobatą z ich strony.
Walnąłem się na szerokie łożko twarzą w śnieżnobiałą pościel.
Cztery dni do Walentynek. Mieliśmy wtedy dzień wolny.
Wychyliłem się zza drzwi zwracając się do moich przyjaciół aktualnie
siedzących w swoich fotelach w salonie.
- Chłopcy .. - niepewnie zacząłem chociaż wiedziałem, że chętnie
przyjmą moją propozycję. - no bo wiecie, że w walentynki mamy dzień wolny
i ogólnie i tak pomyślałem, że może pojechalibyśmy do Małej.. -
chłopcy zerknęli po sobie kiwając głowami a na ich twarzach pojawiły się
mocne uśmiechy.
- No jasne . - uśmiechnąłem się pod nosem. Ubrałem kurtkę i wyszedłem
na miasto w poszukiwaniu jakiegoś prezentu dla Niej .


Łaziłem bez celu po sklepach, trafiając w końcu na ciemną stronę
czyli sklepy dziecięce. Nie wiem po co tam wszedłem, no ale
rozglądając się po nim w końcu znalazłem coś, czego szukałem.
Wielki biały miś, ze słodkimi czekoladowymi oczkami, czerwonym serduszkiem
na brzuchu które miało służyc za poduszkę. Miał może z metr piecdziesiąt ?
Nie zastanawiając się długo poszedłem do kasy. Sprzedawca opakował
mi go w jakieś wielkie , czarno-czerwone pudło w serduszka, przewiązując
je czerwoną wstążką, stworzył na górze wielka lśniącą kokardę.

Podałem adres na który mają go dowiezc i skierowałem się w stronę kwiaciarni.
Zamowiłem wielgaśny bukiet jej ulubionych róż, które mieli przesłac od razu z kwiaciarni z Londynu,
po czym wróciłem zadowolony do domu...



* 4 dni później *



Wstałem o 3 nad ranem budząc chłopców.
- Ruszac dupy  ! Lecim na Londyn, kowboje !
- Daj mi , emm... która jest godzina ?
- Trzecia idioto, trzecia .!
- 9 godzin..
- Pojebało ?
- Pięc minut..
- Niech będzie..

Szybko ogarnąłem się nawet nie zwracając specjalnej uwagi
na wygląd. Godzinę później byliśmy już w samolocie, a o 10
mogłem ją zobaczyc..



~ Moimi oczami ~

Dziś.. to już dziś. Czternasty lutego 2013 roku . Wstałam z uśmiechem
na ustach. Znów mogłam zobaczyc moje przyjaciółki .. Wydrukowałam
zdjęcie, które wszystko spieprzyło. Wzięłam białą kartkę i czarny długopis..
Nie wiedziałam od czego zacząc.

Chłopcy, po pierwsze chciałabym Was przeprosic za to, co zrobiłam.
Kiedy będziecie to czytac, pewnie nie będę już żyła.. nie chciałam
żeby tak to się skończyło , jednak widocznie tak miało byc..
Jednocześnie chciałabym podziękowac Wam za to, co dla mnie zrobiliscie.
Byłam dla Was cięzarem, jednak mimo wszystko nie okazywaliście tego
a to na prawdę wiele. Staliście się moją największą a jednocześnie
najlepszą, wymarzoną rodziną. Będzie mi Was brakowało, jednak nie martwcie
się, tam mną dobrze się zaopiekują, o to możecie miec pewnośc.
Mama będzie mnie pilnowała.. Dam Wam jakiś znak, że wszystko jest okej.
Chciałabym Wam też podziekowac za Lucky'iego. Nawet nie wiecie ile szczęścia
sprawiliście mi tym prezentem. Teraz czas na Was. Wiem, że zajmiecie się
nim dobrze. Nie mam o to żadnych wątpliwosci..
Mimo wszystko was Kocham.. ii.. nie szukajcie mnie. To nie ma sensu.


                                                         - Wasze Maleństwo.

ps. Zayn .. nie mogłam . Skoro Ty to i ja. Nie dałabym rady
bez Ciebie.. a skoro mieliśmy stracic kontakt.. to chyba będzie najlepsze
rozwiązanie jakie mogliśmy wybrac. Bądź szcześliwy i pamiętaj o mnie..
Na zawsze obok.. ♥


Wzięłam z szuflady białą kopertę, do której włożyłam list, wydrukowane
zdjęcie i moje zdjęcie z Lucky'm, które zrobiłam sobie kilka dni wcześniej.
Na jego odwrocie napisałam "
Wystarczy, że będę w Waszych sercach. Pamiętajcie. "

Kopertę szczelnie zakleiłam i położyłam na dobrze widocznym od wejścia
miejscu. Pogłaskałam Lucky'ego przytulając go mocno do siebie. W końcu
miał byc to ostatni raz.

Wzięłam torbę w której miałam jakieś tabletki, butelkę Daniels'a i żyletki.
Zatrzasnęłam drzwiami klucze zostawiając w środku.. zamykają się po zatrzaśnięciu,
więc bez klucza nie wejdziesz..

Stałam na chodniku przed bramką, wyjsc czy nie wyjsc.. Jeden krok.
Jedyna opcja. Idę.

Przeszłam przez bramkę i ruszyłam na najbliższą opuszczoną stację pkp,
po drodze pociągając Daniels'a...





~ Oczami Zayna ~

Z lotniska mieliśmy godzinę drogi. Wysiadając z samolotu niemal
biegłem do taksówki. Byleby byc obok niej, porozmawiac, przeprosic. Ułozyc
wszystko na nowo i powiedziec co czuję, co na pewno czuję..
Kocham ją , tak to prawda... Kocham dziewczynę młodszą od siebie o 5 lat
i co z tego . Wisi mi co powiedzą. Ważne, żeby ona wiedziała.








~ Moimi oczami ~



Usiadłam na jednej z ławek opierając się o kolumnę.
Pociągnęłam jeszcze kilka łyków, mając pewnosc, ze rozrzedziłam krew.
Wyciągnęłam  jedną ze srebrnych, odbijających światło słoneczne
żyletek i przejechałam sobie nią po wewnetrznej stronie lewej ręki.
Krew poleciała ciurkiem tworząc na ziemi cienką strużkę.
Kolejne kilka ciec i kolejne łyki Daniels'a. Trzy tabletki
nasenne, trzy łyki, trzy cięcia ...





~ Oczami Zayna ~

Z wielkim pudełkiem wyleciałem z samochodu próbując otworzyc drzwi.
Nic. Harry podszedł z uśmiechem na ustach i przekręcił kluczyk
w drzwiach. Położyłem pudełko na podłodze w salonie i biegałem po domu
próbując ją znalezc. Nigdzie, ani śladu.. wkroczyłem ponownie do salonu
gdzie zastałem załzawionych chłopców.

Liam wstał podając mi białą zapisaną kartkę , z  niektórymi rozmazanymi
(słonymi łzami) słowami oraz dwoma zdjęciami..
Jedno przedstawiało ją i Lucky'ego. Uśmiechnąłem się na jego widok.
Jednak kiedy zobaczyłem drugie z nich, na którym widniałem ja z papierosem myślałem
że eksploduję. Przeczytałem list pozwalając łzom spływac na panele.
Nie rozumiałem.. nie potrafiłem wbic sobie tego do głowy.

Zacząłem krzyczec, jednak szybko do mojej głowy dotarło gdzie może byc.
Stacja, na którą często chodziliśmy pospacerowac..

Chwyciłem chłopaków za rękawy bluz i koszul, ciągnąc ich na stację,
ledwo mogąc złapac oddech.. Byleby zdąrzyc..




~ Moimi oczami ~


Opróżniłam całe opakowanie tabletek i calą butelkę.
Przecięłam kilka razy nadgarstek czując jak robię się lzejsza..
Kiedy zaczęło mi się kręcic w głowie usłyszałam jakieś męskie głosy..
Chłopcy , cholera co oni tu robili ..
Poczułam ciepłe dłonie na ramieniu próbujące zablokowac przepływ krwi..
- Zostaw, to nie ma sensu.. przepraszam. - wyszeptałam i całkowicie straciłam
przytomnosc.. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam .. mamę..
Podeszła, przytuliła mnie i cicho wyszeptała do ucha
" to nie
ten czas Skarbie, jeszcze nie teraz. Zawsze jestem obok, pamiętaj..
A Ci chłopcy na pewno dobrze się Tobą zajmą.. "



~ Oczami Zayna     ~


I mialem racje. Kiedy zobaczylem ja taka zakrwawiona mialem ochote
jeszcze bardziej plakac. Szybko sie ogarnalem i zadzwonilem po pogotowie,
kiedy Hazz probowal tamowac krwawienie.


~ Moimi oczami ~



* kilkanascie godzin pozniej *



Obudzilam sie w bialej, jasnej sali z zabandazowanymi
rekami podloczona do kroplowki, oraz z jakimis innymi kabelkami..
Na lewym reku poczulam cos wilgotnego. Delikatnie przekrecilam glowe i
ujrzalam placzacego Zayna.. nie moglam nic z siebie wyduscic.
Scisnelam tylko lekko palce obejmujac jego dlon..
- Maluszku .. - unioslam kaciki ust do gory..
- Widzialam mame.. mowila ze to nie czas..a  potem..
- Ciii.. nic nie mow.
- Chcialabym zasnac i przestac myslec .. Zimno mi. Mozesz mnie
przytulic ? - wtem poczulam jak cieplo ogarnia moje cialo.
Lzy .. moze lzy szczescia, ale lzy kapaly na jego koszulke pozostawiajac
na niej ledwo widoczne slady, ktore potem zapewne zmienia sie
w biala plame. - przepraszam .. - wyszeptalam ledwo slyszalnie,
majac nadzieje ze uslyszy..
- Nie przepraszaj, to moja wina, ale .. wscieklem sie na
dziennikarke, pytala o Ciebie , o nas i zdalem sobie sprawe ze to cos
wiecej. Zapomnialem calkiem o tej calej przysiedze, przestalem myslec.
Uswiadomilem sobie, ze nie moge siebie oszukiwac.. - usmiechnelam
sie pod nosem, nie widzial tego..
Podnioslam glowe i spojrzalam mu w oczy.. stykalismy sie nosami..
Chwile pozniej nasze usta byly zlaczone w delikatnym pocalunku, a dlonie
splecione w jednosc..
- Pamietaj Sloneczko, nie wazne co sie stanie, bede obok Ciebie. - wyszeptal
mi prosto do ucha, sprawiajac ze zadrzalam. Usmiechnelam sie szeroko,
mimo bolacej reki i ponownie polaczylam nasze usta...




_________________________________________
 może nie jest tak źle jak myślałam ? 

mam nadzieję, że się spodoba.. 

KOMENTARZE Z WASZYMI OPINIAMI BĘDĄ NA PRAWDĘ MILE WIDZIANE.. ♥
 

4 komentarze:

  1. Świetne
    Ale Szkoda że juz koniec;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, szkoda że to już koniec.... Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam... Szkoda że się już skończyło, ale bardzo dobrze że nie umarła :) No to czekam na następne imaginy, mam nadzieję że pod tym będzie więcej komentarzy, uwielbiam tego bloga.
    Pozdrawiam i miłych walentynek
    Wierna czytelniczka
    Lovesmusic

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest wspaniały, najlepsze opowiadanie jakie czytałam, bardzo się z nim związałam szkoda, że już koniec. Życzę ci miłych walentynek i ten wypadek powiedz, że nic ci nie jest o jesteś cała / natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski szkoda, że już koniec

    OdpowiedzUsuń