środa, 24 października 2012

Zayn. ♥

- Ja już muszę lecieć. – powiedział smutno Zayn patrząc w Twoje oczy i ociężale podniósł się z kanapy.
- Niee.. – jęknęłaś i złapałaś chłopaka za rękę. – Zostań jeszcze, no proszę.
- Kochanie, błagam, wiesz że dla Ciebie zostałbym i do końca życia, ale muszę jechać do studia, bo chłopacy mnie zabiją.
- Ehh, no wiem..Będę tęsknić.
- A ja nie. – odpowiedział Zayn, na co rzuciłaś w niego poduszką. – Au!
- Kretyn. – pokazałaś mu język.
- Dobra, ja idę. Do wieczora skarbie! – pożegnał się i dał Ci buziaka.
- Pa! – uśmiechnęłaś się. Zayn wyszedł z mieszkania i zamknął drzwi. Podeszłaś do okna i usłyszałaś warkot jego motoru. Kiedy straciłaś go z pola widzenia, stwierdziłaś, że weźmiesz się za porządki, bo po ostatnich kilku dniach spędzonych non stop ze swoim skarbem, Twój dom był trochę..brudny. Po około godzinie, pracę przerwał Ci telefon. „Harry” – przeczytałaś na wyświetlaczu i odebrałaś.
- Hey Hazz! – przywitałaś się.
- Hej [T.I], słuchaj, Zayn wyjechał już od Ciebie? – zapytał.
- Tak, jakąś godzinę temu. Nie ma go z Wami? – zaniepokoiłaś się.
- No właśnie nie ma, myśleliśmy że jest u Ciebie..
- Dobra, nie martwcie się, zacznijcie próby bez niego, a ja zadzwonię do Zayna. – rozłączyłaś się i szybko wybrałaś numer Zayna.
- Hallo? – odezwał się jakiś nieznany, męski głos.
- Eeee, dzień dobry, mogę prosić Zayna do telefonu?
- A kim pani jest? – zapytał podejrzliwie ów mężczyzna.
- Jestem jego..ee, przyjaciółką. – nie wiedziałaś co powiedzieć, bo nie chciałaś zdradzać swoich danych jakiemuś facetowi.
- Aha. Niestety, nie mogę pani dać pana Malika do telefonu, ale powinna pani tutaj przyjechać. – mężczyzna podał Ci adres szpitala w zachodniej części Londynu.
- Zayn leży w szpitalu?! – krzyknęłaś. Ale po drugiej stronie nikt nie odpowiedział, Twój rozmówca się rozłączył. Szybko ubrałaś buty, kurtkę i pobiegłaś do samochodu. W aucie zadzwoniłaś do Harrego.
- Hej Harry, Zayn leży w szpitalu przy Treetmounth Street. Nie wiem co się stało, ale właśnie tam jadę. – streściłaś Loczkowi sytuację.
- Dobrze, my będziemy tam za jakąś godzinę, zadzwoń jak dowiesz się co i jak.
- Obiecuję. Pa! I nie martwcie się. – powiedziałaś chłopcom dla otuchy, chociaż sama miałaś mieszane uczucia.
Po kilkunastu minutach dojechałaś do szpitala. Złamałaś kilka przepisów, ale na szczęście policja nic nie widziała. Podeszłaś do małej budki z napisem REJESTRACJA, żeby zapytać się o Zayna.
- Dzień dobry, wie pani może gdzie jest pan Zayn Malik?
- Wiem, ale nie mogę tego zdradzać komukolwiek. Kim pani jest? Poproszę jakiś dokument.
- Jestem jego przyjaciółką – powiedziałaś i lekko się przy tym skrzywiłaś. Nie lubiłaś kłamać, szczególnie jeśli chodziło o Twojego Zayna, ale nie mogłaś inaczej. Nerwowo przekładałaś rzeczy w torebce, szukając jakiegokolwiek papieru. Odkryłaś że przyjechałaś nawet bez prawa jazdy. – Przepraszam, nie mam nic przy sobie, jestem [T.I.i.N].
- Hmm, ma pani szczęście, bo przed straceniem przytomności Zayn mówił coś o pani. Piętro 23, sala 4, miłego dnia. – pożegnała Cię sucho pani z budki, a Ty poszłaś do najbliższej windy. Gdy wreszcie dojechałaś na 23 piętro pobiegłaś szukać sali 4.
Delikatnie zapukałaś i weszłaś do środka. Leżał tam Zayn, przypięty do mnóstwa aparatur, nieprzytomny. Miał zamknięte oczy.
- Dzień dobry. – powiedział lekarz, który wszedł do sali. – Pan Malik miał wypadek, rozbił się na motorze o drzewo, kiedy pisał sms’a do pani.. – po słowa doktora oczy zaszkliły Ci się łzami. „Mówiłam mu, żeby nie jeździł na motorze..Pisał sms’a do mnie? Więc to moja wina..jego wypadek to moja wina..” – myślałaś gorączkowo.
- A, jaki jest jego stan? Kiedy się obudzi? – zapytałaś, zaciskając zęby.
- Tego nie wiemy..
Nie odpowiedziałaś. Lekarz wyszedł i zostałaś sama z nieprzytomnym Zaynem. Przypomniałaś sobie, że musisz zadzwonić do Harrego, więc natychmiast wybrałaś jego numer.
- No hej! – zawołał Loczek. Automatycznie uśmiechnęłaś się na dźwięk jego głosu, chociaż tak naprawdę nie było Ci do śmiechu. – Jak tam?
- Nienajlepiej..Zayn jest nieprzytomny i trafił się jakiś niekompetentny lekarz, który nie potrafi określić, kiedy on się obudzi!
- Nie złość się. – powiedział spokojnie Harry. – Już jedziemy, zaraz będziemy.
- Czekam. Piętro 23, sala 4. – westchnęłaś.
Po kilku minutach zdyszani chłopcy wbiegli do sali. Uśmiechnęłaś się na ich widok.
- Nie musieliście się tak spieszyć. – dodałaś grzecznie. – A gdzie Liam?
- Od razu poszedł szukać jakiegoś lekarza, żeby się dowiedzieć czegoś na temat stanu Zayna.. – wyjaśnił Niall.
Nie wiedzieliście co mówić, więc siedzieliście tylko w milczeniu przy łóżku Malika. W końcu przerwałaś tę nieznośną ciszę, która była nie do wytrzymania.
- A jak Wam idzie nagrywanie płyty?
- Ogólnie dobrze, ale bez Zayna może być ciężko – jak wiesz on ma bardzo dużo solówek.. – odparł smutno Harry.
Kiedy tak patrzyłaś na nieprzytomnego chłopaka, robiło Ci się strasznie przykro, miałaś wrażenie, że to Twoja wina..
- Ej, [T.I], uśmiechnij się, proszę. – szepnął Harry. W tym momencie do pokoju wszedł Liam.
- I co? – momentalnie zerwałaś się z krzesła.
- W sumie to dobrze..Zayn według przewidzeń lekarzy ma się obudzić za kilka dni.
„Taak, wspaniale..” – pomyślałaś.
Większość czasu, spędzałaś siedząc przy łóżku Malika, żeby być przy jego obudzeniu się. Nareszcie się doczekałaś.
Pięć dni od wypadku, około 2 w nocy, usłyszałaś czyjś szept.
- Gdzie ja jestem? – otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że Malik się ocknął.
- Żyjesz kochanie! – krzyknęłaś i rzuciłaś mu się na szyję. – Jesteś w szpitalu, miałeś wypadek..
- A, tak, pamiętam. Ile czasu byłem nieprzytomny?
- Pięć dni. – odpowiedziałaś, uśmiechając się szeroko.
- A co Ciebie tak bawi? – zapytał Malik surowo.
- Niiic..po prostu Twoje włosy.. – krztusiłaś się ze śmiechu – Zresztą sam zobacz. – wręczyłaś chłopakowi lustro.
- O MÓJ BOŻE! – darł się Zayn.
- Co się stało?! – na salę wbiegł przerażony lekarz.
- To znaczy, ee.., bo chciałem szczotkę do włosów.
Nie wytrzymałaś i roześmiałaś się w głos, widząc zdezorientowaną minę lekarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz