poniedziałek, 21 stycznia 2013

No matter what would happen I'll be next to you ♥ ( part III )




~ W końcu jeden z nich przemógł się i wypowiedział słowa, których
nigdy nie spodziewałabym się, że je usłysze od osoby, która
prawie wcale mnie nie zna, ale jednak czuje, że jest mi bliska.

- Ja bym chciał. - podniósł wzrok. - Ja cholernie bym
chciał ... ~



Podniosłam moje zaszklone niczym taflą lodu oczy, zatapiając się
w jego spojrzeniu pełnym bólu i troski. Nie potrafiłam
opisac co czuł, ale wiedziałam, że boi się. Może o mnie,
może o coś innego, ale w jego spojrzeniu można było wyczytac
także ledwo widoczny strach.
Nie wiedziałam co zrobic, co powiedziec. Zapanowała kolejna wielka
cisza, przerywana moim szlochaniem i próbami uspokojenia łez, nie
do końca udanymi. Zadzwonił telefon.
Usłyszałam tylko ciche - odbierz, poczekamy. - z ust Harrego.
Niepewnie podniosłam aparat naciskając zieloną słuchawkę.
Włączyłam głośnik czekając na informację .
- Mała, gadałam z dyrem. - Kama nie wiedziała jak zacząc.
Chłopcy zaciekawieni dalszym przebiegiem rozmowy, zaczęli przysuwac
się cicho do laptopa, by więcej słyszec. Otarłam łzy brzegiem czystego
rękawa i uspokajając oddech w końcu odpowiedziałam..
- Wywalają mnie, tak ?
- Nie mogłam nic na to poradzic, przepraszam, ja .. - nie dałam jej
dokończyc. Kolejny wodospad łez spływał po moich policzkach i bluzce.
Rozłączyłam się bez słowa podziękowania, czy chocby pożegnania.
Smutne miny chłopców stały się jeszcze bardziej ponure niż przedtem.
- To koniec.. - wyszeptałam.
- Każdy koniec to nowy początek. - uśmiechnęłam się przez łzy.
Może mieli rację.. Chociaż .. nie . To niemożliwe. Gdzie
mnie teraz przyjmą ? Nigdzie. Jest drugi semestr roku szkolnego i
żadna szkoła nie znajdzie miejsca. Po za tym. Nie chciałam
rezygnowac z pasji. To jedyne na czym tak na prawdę mi zależało.
Nie na życiu, nie na bólu czy pragnieniu czegokolwiek.
Wystarczył taniec, to co tak bardzo kochałam.
Nieważne gdzie, ważne by tańczyc.


- Posłuchaj, możesz przyjechac tutaj do nas. Trzy przecznice od naszego
domu jest akademia sztuk teatralnych i mają tam kierunek taneczny.
Przyjmują od 15 roku życia. Wystarczy że ta Twoja cała Kama czy jak jej
tam odda Ci Twoje papiery z osiągnięciami i ze wszystkim.
Zaczniesz to wszystko od nowa ..
- Miło z Waszej strony, ale nie chcę Wam się zwalac na głowę z moimi
problemami. Poradzę jakoś sobie, naprawdę.
- Proszę Cię. - błagalny ton Malika był strasznie przekonujący.
- Przepraszam, ale muszę sama sobie z tym poradzic. - chłopak
już kolejny raz podczas tej rozmowy opuszczał wzrok wgapiając
się w podłogę.
- Przecież ojciec by Cię puscił. - powiedział cicho Liam.
- Liaś, ja wiem. Ale tu nie chodzi o mojego ojca, tu chodzi o mnie.
Jeśli zwaliłabym Wam się na głowę, to jeden pikuś.
Ale gdybym znow miała jakiegoś doła i znow sięgnęłabym
po moje " środki na dobry nastrój " moglibyście się o to obwiniac
a tego za nic nie chcę. Macie byc szczęśliwi, tak po prostu.. - w tym
momencie Zayn wstał i wyszedł nie odzywając się ani słowem.

Spojrzałam na zakrwawioną lewą rękę. Nie czułam już bólu, tak
potrzebnego mi do życia i zdałam sobie że wszystko się posypało.
Domek z kart zdmuchnięty przez wredną koleżankę, czy domek
z lego zburzony przez dziecko, próbujące go odtworzyc na nowo.
To dobre porównanie.

Nie zwróciłam uwagi kiedy chłopcy zaczeli cicho nucic jedna z moich piosenek.

Don't lose hope, even though you can't see it, i know this are getting
better don't let go, everyone needs time so don't lose hope.
we are here  with you, your not alone, everyone needs time so don't lose
hope...


W tym momencie zobaczylam schodzącego po schodach, przebranego,
zakładającego kurtkę Zayna.
- Stary , co Ty odpierdalasz ?  - zdziwil się Lou.
- Jadę po nią, debilu. Sam jej nie zostawię.
- Ale Zayn.. - przerwałam im bojąc się, że zaraz się pokłócą.
- Ciiii.. niedługo będę, nie płacz. Zadzwonię jak będę jechał z lotniska.
Nie płacz, jeszcze troche, prosze Cie. Uśmiechnij się
chociaż raz. Dla mnie. - zerknęłam na chłopaka posyłając mu ledwo
widoczny uśmiech.
- Już niedługo będziemy go widziec codziennie - skierował sie słowami
do chłopców. - Pilnujcie jej. - i wyszedł.

- Poczekacie chwilę, pójdę coś z tym zrobic. - pomachałam zakrwawioną
reką.
- Jasne, lec.
Poszłam do łazienki, zdjęłam bluzę i bluzkę. Włożyłam rękę
pod płynącą szerokim strumieniem wodę. Drugą ręką wyjęłam z szafki
dobrze znane plastry, i nakleiłam je na rękę . Założyłam czystą
bluzkę, bluzę. Tamte wrzuciłam do prania. Po drodze wzięłam z lodówki
jakiś jogurt, zrobiłam sobie herbatę. Siegnelam jeszcze koc, ktorym sie
przykryłam będąc już przy laptopie.
Oznajmiłam im, że wróciłam. Ich miny ciągle świadczyły o ich
zmartwieniu i jednocześnie przykrości jaką im sprawiłam tym, że
nic o tym nie wiedzieli.

Jednak wiedziałam, że zależy im na tym by w jakikolwiek sposób pomoc mi,
bym przestała się martwic i choc na chwilę zapomniała o tym co jest złe.
Żebym zobaczyła , ze nawet w tych złych i czasem paskudnych chwilach,
można znalezc dobre rzeczy.



_____________________________________________________________________________

piosenka, której fragment wykorzystałam :  klik (tekst zaczyna się od 0:18)
FUCK, ZA BARDZO WAS ROZPIESZCZAM TYM OPOWIADANIEM, NO.

PART IV - 7 KOMENTARZY ! 

8 komentarzy:

  1. cu-do-wne *.* / ja♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana dodawaj szybciutko kolejny rozdział :* świetny *_* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEkuraBIŚCIE <3
    czekam na next <3
    ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest cudowne !
    szybko next !

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste !
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. to jest Cudowne !!!
    proszę o więcej ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty proszę dalej dalej / natalia

    OdpowiedzUsuń